Test: AAW Nebula One – niski model eksperta od IEMów

Nebula02Advanced Acousticwerkes – w skrócie AAW – to firma specjalizująca się wyłącznie w słuchawkach dokanałowych IEM. Sformułowanie „specjalizujący się” jest w tym wypadku wyjątkowo stosowne: flagowy model AAW to pięciodrożne,  customowe (robione na zamówienie, pod kupującego) monitory w cenie równie hi-endowej, jak deklarowane możliwości: 1299$. W tej recenzji zajmuję się najniższym modelem ze stajni AAW, czyli posiadającymi tytanowe membrany Nebula One. Warto uściślić, że podstawowe słuchawki aspirują do segmentu, w którym znajdują się… najwyższe modele niektórych marek. Sugerowana cena producenta to 149$, w praktyce Nebula One dostaniemy np. na Amazonie za 99$ – niecałe 400 zł.
Czy podstawowy model AAW jest wart swojej ceny? Sprawdźmy!

Zawartość opakowania, budowa i jakość wykonania

Słuchawki otrzymujemy w dość bogatym zestawie. Oprócz samych IEMów znajdują się w nim komplety tipsów (S, M, L) o niższej i wyższej miękkości (łącznie mamy zatem 7 gumek na słuchawki – jedne tipsy są już założone), a także ładnie wykonane, pozłacane adaptery: jack 3,5->6,3 mm i samolotowy. Całość została dopełniona robiącym bardzo dobre wrażenie twardym etui, które niestety jest małe i nie zmieści się w nim nic oprócz słuchawek i akcesoriów do nich. AAW dodaje do kompletu opis cech szczególnych modelu słuchawek, krótką instrukcję obsługi i kartonik z reklamą wyższych modeli marki. Zestaw prezentuje się całkiem satysfakcjonująco.
Same słuchawki posiadają nie całkiem standardową budowę. Szyjka słuchawki jest odchylona od płaszczyzny korpusu, który to z kolei jest okrągły, płaski, i przykryta estetycznym kawałkiem metalu z logo producenta. Korpus ewidentnie ma częściowo otwartą konstrukcję. Ta niestandardowość, o której pisałem, tyczy się przede wszystkim kabla. Otóż kilka centymetrów najbliższych korpusowi zostało usztywnione w taki sposób, aby kabel można było swobodnie dostosować do kształtu małżowiny. To determinuje sposób noszenia słuchawek: jedynym właściwym jest dla Nebula One „over-the-ear”. Jak sprawdza się specyficzna konstrukcja kabla w praktyce – napiszę później. Teraz dodam tylko, iż samo wykonanie tego rozwiązania nie zawodzi. Raz „ukształtowany” kabel trzyma się dobrze, a materiał usztywnienia jest zupełnie zwyczajny, ale i nieprzeszkadzający skórze.
Kabel jest zakończony 4-pinową pozłacaną wtyczką kątową. Dodatkowy pin wynika z obecności trzyprzyciskowego pilocika. Kompatybilny jest on rzekomo z Androidem i iOS, z tym że producent uściśla: kompatybilność z Androidem tyczy wyłącznie „mainstreamowych” urządzeń. Krótko mówiąc, w moim Sony F805 pilot był bezużyteczny. Jeszcze kilka słów o tym kontrolerze: jest on umieszczony bardzo blisko szyi, a po spięciu kabla maleńkim, „wpinanym” w przewód sliderkiem nie sposób dostrzec przycisków pilota i bardzo trudno go obsługiwać. Nie przepadam w ogóle za słuchawkami z taką funkcjonalnością, a w Nebula One została ona rozwiązana po prostu źle – za pilocik: minus. Na osłodzenie pozostaje bardzo ładny detal, jakim jest delikatnie przezroczysta obudowa kontrolera ukazująca elektronikę znajdującą się w środku: taki futurystyczny akcent to miłe dla oka rozwiązanie.
Jakość wykonania korpusów słuchawek robi bardzo dobre wrażenie, elementy są dobrze spasowane, odpowiednio sztywne, solidnie wykonane. Kabel (wedle deklaracji producenta są to dwie lice) jak na tę klasę cenową budzi pewne wątpliwości co do wytrzymałości, chociaż prezentuje się całkiem przyzwoicie. Wizualnie (prawdopodobnie nie tylko wizualnie) jest on dokładnie tym samym przewodem, który mogliśmy spotkać w recenzowanych ostatnio Shozy Zero – słuchawkach dużo tańszych. Z kolei wtyczka zdaje się być przygotowana na dość intensywne użytkowanie.

1 2 3

Podziel się ze znajomymi: