Uniwersum Wiedźmin – Inny Świat – Opowiadanie „Nie ma żadnych potworów!”

Księżyc w pełnym obliczu minął już pierwsze odległości od środka rozgwieżdżonego nieba. Nadal jednak było ciemno, a nieliczne blade światło gwiazd rozświetlało delikatnie wysokie trawy łąk i korony drzew. Szklana kopuła wieży zakończonej gankiem domyślnie przeznaczonym do obrony strzelniczej, świeciła od odbitego światła przypominając swoich blaskiem niewyklutą z obręczy bańkę mydlaną. Na tarasie widokowym siedział ten sam mężczyzna pykając co chwile swoją drewnianą fajką, obserwując teren dookoła wieży za pomocą stacjonarnej lornetki z dodatkowym systemem noktowizyjnym. Obok leżał najzwyklejszy notatnik z wiecznym piórem na nim. Mężczyzna oderwał się od lornetki i zaczął skrobać po papierze. – Sześćdziesiąty dzień obserwacji, godzina druga pięć, obserwowane obiekty gatunkowe wciąż zachowują zaprogramowaną rytynę bez zmian, mimo od miesiąca uruchomionej funkcji nauki. Obiekty mechaniczne z podgatunku W4T3R prowadzą plemienny, grupowy tryb życia, potrafią nadal przekazywać sobie informacje z zakresu wydarzeń z jednego końca lasu na drugi co wywołuje wiodące i poprawne zachowanie u reszty mecha stada. Za dnia zmęczone, chociaż tu właściwie trzeba użyć słowa „wyczerpane”, obiekty testowe szukają wolnej przestrzeni łąk i pół gdzie przez nikogo niepokojone układają się plecami do góry gdzie wystawiają system czerpania energii odnawialnej na działanie słońca i wiatru. Do tej pory nie zauważyłem potrzebnej reakcji obronnej na zachowanie innych istot gatunkowych mogących zakłócić proces ładowania. – Mężczyzna oderwał pióro od papieru. Zasępił się chwilę, i za chwilę przystawił sobie krzesło do lornetki i opierając się już ciałem o stół ziewnął głęboko i spojrzał ponownie w lornetkę. – Obiekty przez cały czas od ostatniej notatki wykonywały swoje zadanie schematycznie i bezproblemowo. Zauważyłem po sobie ze obserwacja takich robotycznych nowych gatunków sprawia mi niesamowitą przyjemność i frajdę, nie wiem, może się starzeję ale uczucie można by porównać do obserwacji dorastającego dziecka przez rodzica. – Oderwał się mężczyzna od pisania i pyknął znowu fajkę przy ustach obserwując las lornetką – Nadmienić też można, że gatunek absolutnie nie inwazyjny, w żaden sposób nie wpływa na otaczającą go faunę, nie odnotowałem tak w sygnałach radiowych jak i w bezpośredniej obserwacji jakichkolwiek anomalii dotyczącej uśmiercania istot żywych również dzielących z danym obiektem badań las. Florystycznie jednak, obiekty wykazują unormowaną chęć układania i przycinania do odpowiednich rozmiarów przerośnięte trawy pobliskiej łąki, prawdopodobnie w celu zbiorów dla innych gatunków, najpewniej istot żywych takich jak sarny czy jelenie, a te, jak powszechnie wiadomo, nie mają zimą łatwych sposobów odnajdywania pożywienia. – Mężczyzna zasępił się chwilę, przestawił lornetkę z lasu na rozgwieżdżone niebo. – Nadmienić jednak muszę, gdyż właśnie mi się przypomniał, incydent w magazynie, którego nie zauważyłem, a który absolutnie nie ma znaczenia. Dzisiaj nad ranem nie mogłem doliczyć się pełnego zbioru egzemplarzy obiektów latających i mikro organicznych, służących do rekonesansu i rejestrowania stanu niższych warstw krajobrazu, łąk czy wysuszonego runa leśnego. Zapewniam jednak, że nie ma problemu ani kłopotu, roboty zaprogramowane są niesamowicie precyzyjnie, i jako takie nie mają możliwości wytworzenia błędów w procesie jakiejkolwiek ewolucji kodu czy kolejnych kompilacji. System nauki programowej w końcu, nie działa w ten sposób, a podstawowe prawa jakimi kieruje się każdy obiekt sygnowany logiem naszego laboratorium, nie ma technicznej możliwości wymknięcia się spod kontroli. Za pomocą radiowej lokalizacji, szybko odnajdziemy zbiegłe obiekty, oznaczymy i zutylizujemy, ewentualnie wyeliminujemy wady aby zapobiec możliwej ucieczce od właścicieli w przyszłości. – Mężczyzna skończył pisać, dodał datę z godziną sporządzania notatki służbowej, odłożył notes, schował pióro do futerału i zaczął ponownie oglądać gwiazdy na niebie pykając co chwilę paloną drewnianą fajkę. Po jakimś czasie z odrętwienia spowodowanego skupieniem na obserwacji wyrwał go dzwonek swojego telefonu. Mężczyzna wymacał jego kształt w kieszeni, wyciągnął go, na ekranie widać było wykonywane połączenie i podpis TATA. Mężczyzna odebrał telefon i dalej obserwował niebo. – Szalom, synu – powiedział głos w słuchawce – Szalom, Pape – odpowiedział mężczyzna. – Oglądałeś dzisiaj wiadomości, synu? – spytał poważnie ojciec – Nie, nie miałem czasu włączyć telewizora, tato – dokończył mężczyzna. – to włącz teraz Albrechcie, zanim się nie skończy, bo powtórka z popołudnia leci – Odpowiedział ojciec mężczyzny – Tato, nie mogę, notatki sporządzam… – zaczął Albrecht – Oglądaj ale już, i mów na bieżąco co widzisz – zagrzmiał w słuchawce ojciec. Albrecht posłusznie zszedł z wieży na piętro z telewizorem, usiadł wygodnie na kanapie i uruchomił telewizor. – No i, widzę że na bliskim wschodzie wciąż bez zmian, jacyś idioci zabili dzieci, pewnie przez pomyłkę ostrzelali ich pozycje, z nierozpoznania – wzruszył ramionami Albrecht opierając się o miękką kanapę. Ojciec w słuchawce odchrząknął – To nie bliski wschód – powiedział krótko. Albrecht wyprostował się, powiększył obraz na telewizorze. Materiał pokazywał krajobraz pagórkowatych łąk i odległego lasu, a gdzieś w tle niewyraźny błysk… kopuły. Albrecht przełknął ślinę – Co tam mamroczesz Albrecht, głośniej, czekam na wyjaśnienia! – znowu zagrzmiał do słuchawki ojciec – To na pewno nie ma nic wspólnego ze mną – zaczął tłumaczyć się mężczyzna – zresztą – dodał drapiąc się po głowie na której leżała dziwna czapka – od kiedy pape tak interesuje życie dzieci gojów? – tu, Albrecht na moment odrzucił słuchawkę od ucha, od hałasu który dobiegał ze słuchawki prawie rozbolało go ucho – Halo, Halo, pape? Nic ci nie jest, wziąłeś tabletki przeciwzakrzepowe? – Ty się synu nie interesuj moim tabletkami, twoje zabawy w postęp zaczęły kosztować czyjeś życie – dodał z wyrzutem – Niezbędna ofiara – rzucił niedbale Albrecht, ponownie rozluźniając się na kanapie – odnajdziemy wadliwe egzemplarze, zapłacimy polubownie, wyrazimy głęboką skruchę z postanowieniem poprawy, goje zapomną, a darmowa reklama pójdzie w świat i wszyscy to zobaczą. – Dokończył Albrecht. – Tylko to cie interesuje Synek? Darmowa reklama po trupach do celu? – Pape, nie poznaję cię, strasznie sentymentalny się na starość zrobiłeś. Czy to mój Pape przez słuchawce wygaduje takie puste bzdury? Ten sam który jeszcze dwie dekady temu każdego goja potrafił oskubać z ostatniego szekla nie zająkując się nawet na moment? I to ten sam Pape pieprzy mi teraz farmazony o dzieciach i błędach? – pod koniec już prawie krzyczał – Przestań do mnie tak mówić stary hipokryto! – Nie tym tonem, grzeczniej synu – wycedził powoli ojciec. – Pamiętaj że póki co to ja i moje wczesne działania finansuję twój poligon i plan na przyszłość i nie pozwolę sobie psuć opinii takim bezmyślnym działaniem! – Dodał – Przepraszam Pape – powiedział cicho Albrecht – Mam nadzieję że naprawisz swój błąd i więcej mi się to nie powtórzy, bo inaczej koniec z funduszami, a wtedy radź sobie sam Albrechcie, rozumiesz? – Tak Pape – dodał niewinnie Albrecht. – No, I nie rozmawiajmy o tym. A właśnie, to twoje zamówienie na przetarg państwowy gotowe? – dodał Ojciec po chwili – Tak Pape, tylko muszę, odnaleźć zbiegłe obiekty i zakończyć sprawę z tych wiadomości, i można wysyłać. – I bardzo dobrze – ocenił Ojciec – Ty poślesz, ja w tym samym czasie odbiorę umowę z przelewem i obłowimy się jak nigdy, nawet tobie coś wpadnie i będziesz miał za co dalej prowadzić swoje badania – Tak Pape – powiedział Albrecht już bardziej mechanicznie i bezmyślnie. – No, to liczę na kolejny telefon już po naprawie błędów, Szalom synu – Ojciec zakończył rozmowę. Niedoczekanie twoje – powiedział Albrecht po chwili.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Podziel się ze znajomymi: