Virtus.pro kolejny raz nie może przebrnąć przez fazę grupową

Counter-strike’owa dywizja Virtus.pro z Polakami w składzie znowu zawodzi. Po bardzo obiecującym początku roku (drugie miejsce na ELEAGUE Major i zwycięstwo na DreamHack Las Vegas), Polacy zdecydowanie obniżyli loty. Miesiąc temu nie wyszli z grupy na finałach IEM Katowice, co bardzo zasmuciło ich fanów, a przede wszystkim chyba ich samych – wszak głośno mówili o swoich aspiracjach i marzeniach o zwycięstwie przed własną publicznością. Dzisiaj pożegnali się na tym samym poziomie rozgrywek z turniejem StarLadder i-League StarSeries Season 3.

Faza grupowa jest rozgrywana w systemie szwajcarskim, żeby awansować do fazy pucharowej należy wygrać trzy mecze. Po przegraniu trzech spotkań następuje odpadnięcie z rywalizacji.
Pierwszy mecz przeciwko południowokoreańskiemu MVP, zgodnie z oczekiwaniami, gładko wygrało Virtus.pro. Trzy następne dni to trzy kolejne mecze Polaków. Trzy mecze, trzy porażki w słabym stylu.


Najpierw po Virtusach przejechało się brazylijskie SK (zwycięstwo 16:2 na Mirage’u), potem szwedzkie zespoły NiP (16:5 na Nuke’u) oraz Fnatic (16:2 na Inferno).
Łącznie VP zdobyło dziewięć rund w trzech meczach, co jest oczywiście fatalnym wynikiem. Co zawiodło? Takie pytanie zadaje sobie pewnie teraz wiele osób.
Polacy przegrywali rundy seryjnie, a co gorsze, miało to miejsce na ich bardzo dobrych mapach (przynajmniej można tak mówić o Mirage’u oraz Nuke’u). Drugi miesiąc z rzędu VP wraca do domu ze spuszczonymi głowami, nie będąc w stanie przebrnąć przez fazę grupową. Jest to niemalże powtórzenie scenariusza z Katowic, gdzie jednak VP rozegrało pięć spotkań i odpadło po porażce w decydującym, piątym meczu.
Na szczęście do Majora w Krakowie jeszcze trochę czasu i należy mieć nadzieję, że Polacy przezwyciężą trapiące ich słabości i wrócą do podnoszenia trofeów. Wszak robili to już nie raz i nie dwa.

Są tutaj jacyś fani czy gracze popularnego Counter-Strike’a? Macie swoje ulubione teamy?

 

Fot.: HLTV

Podziel się ze znajomymi: