Recenzja słuchawek MEElectronics M9 Classic

Coraz taniej.

Słuchawki MEElectronics M9 Classic

— Dzień dobry.
— Witam. W czym mogę pomóc?
— Hmm… chciałbym kupić jakieś słuchawki. Nie mam dużego budżetu, nie stać mnie na jakieś super, typu Sennheiser, ale chciałbym coś lepszego niż takie od telefonu. Fajnie jakby miały dobry bas i czysto grały. Poleci Pan coś?

MEElectronics M9 Classic3Kto choć raz nie zadał takiego pytania, albo z drugiej strony, zignorował je, mając dosyć pomagania tam, gdzie pomóc za bardzo się nie da?

W dzisiejszych czasach możemy pozwolić sobie na więcej. Stać nas coraz częściej na zakup drugiego samochodu, trzeciego telewizora czy piątego smartphone’a. Mało kto posiada jednak drogie słuchawki. Wielu osobom nie przychodzi nawet do głowy, że słuchawki mogą być obiektem jakiegokolwiek zainteresowania, czy broń Boże hobby. „Przecież to tylko słuchawki!”. Mają odtwarzać, a muzyka grać. Co powiedzą sąsiedzi, gdy zobaczą 5-letni telewizor i słuchawki za 1000 zł?

Otóż nic. Bo ludzie nie wiedzą jak wyglądają słuchawki za 1000 zł. Słuchawki są albo tanie, chińskie, albo te lepsze — firmowe. Gdy budżet pozwala, zarówno młodsi, jak i starsi melomani mogą pozwolić sobie na ekstrawagancję w postaci tych drugich, by z muzyki czerpać, no właśnie, ponoć więcej. Skąd jednak uczeń podstawówki czy gimnazjum ma wziąć 100-200 zł na sprzęt audio, nie wspominając o pozostałych wydatkach? Wydaje się to nierealne, są przecież także inne produkty pierwszej potrzeby, jak nowy telefon, kino z przyjaciółmi, albo buty, których tata nie chce kupić, bo drogie. Miałby więc odkładać przez ponad pół roku swoje kieszonkowe, by kupić słuchawki, w których wtyczka przestanie działać po tym samym czasie? No way.
Słuchawki jednak trzeba mieć. Jak bez nich, notabene uwielbiając słuchać muzyki, przetrwać dzień, nienawidząc tych gderliwych, głupiutkich nastolatek z autobusu z prawdziwymi problemami pierwszego świata, pokroju zakazu od mamy, by nie wracać po godzinie 22:00 do domu, bo trzeba rano wstać do szkoły?

— Może coś ze słuchawek dokanałowych? Miał Pan już jakieś? Za niewielkie pieniądze można dostać naprawdę przyjemny dźwięk.
— Wolałbym raczej coś dużego, z kabłąkiem… Tak do 50 zł.
— Ekhm…

MEElectronics M9 Classic7Paradoksalnie dzięki sławnym kiedyś Creative EP-630 wzrosło zrozumienie, że mniejszy sprzęt nie musi być gorszy. Całe szczęście dostępny asortyment zaczął później lawinowo rosnąć, znacznie zyskując również na jakości dźwięku.

M9 Classic niewątpliwie są tanie. Cena nie zwala z nóg nikogo, nawet „zielonych w temacie”, a u hobbystów z pewnością wywołuje uśmiech pobłażania lub ewentualnej ciekawości, z niewypowiedziana myślą „czy to się do czegokolwiek nadaje?”. Ja jednak odsłuchy zacząłem bez żadnej wiedzy na temat ich pozycji na rynku. To, co wzbudziło we mnie najsilniejsze emocje w czasie testowania, to informacja o cenie. Wydawało mi się, że pamiętałem, ile mniej więcej kosztowały M9 (na pewno powyżej 150 zł), dlatego sugerując się dopiskiem Classic spodziewałem się lekko odświeżonego brzmienia w nowym opakowaniu. Okazało się, że są po prostu inne, a przede wszystkim żałośnie tanie. Straszne to słowo, budzi silne emocje, zaburza spokój. Cóż jednak miałoby się dziać innego, gdy coś tak bezczelnie atakuje naszą niedookreśloną naturę snoba? Wierzymy, bo tak, że słuchawki za 5000 zł nie muszą brzmieć lepiej od tych za 1000 zł, ale wydaje nam się, że rozumiemy dlaczego słuchawki za 50 zł są gorsze od tych za 200 zł. Ja nie rozumiem, dlatego zbierałem żuchwę z podłogi. Classiki, w przeciwieństwie do swojej ceny, nie grają z efektem WOW!

MEElectronics M9 Classic10Słuchawki dostałem w tekturowym opakowaniu, w parę którym znajdowało się kilka woreczków ze struną z akcesoriami. Słuchawki, klips do przewodu, 3 rozmiary silikonowych tipsów jedno-kołnierzowych oraz, jak zawsze, bardzo fajne dwu-kołnierzowe, od razu założone na tulejki, jakby rekomendowane jako najlepsze. Mimo tego, że jestem miłośnikiem pianek Comply serii T, najlepiej używało mi się właśnie bi-flange’ów. Niestety mają one swoje wady, jak każde silikony – tłumią gorzej niż pianki i nie są tak wygodne. Nie na ergonomii słuchanie muzyki się opiera, czego potwierdzeniem jest mój wybór — podyktowany bowiem wyłącznie walorami dźwiękowymi.

W kwestii codziennego użytkowania, muszę wspomnieć o kilku istotnych cechach modelu M9. Zacznę od pozytywnych. Bardzo cieszy mnie, że przewód się nie plącze. Nie jestem bynajmniej jednym z tych choleryków, do których bez kija podchodzić nie można, gdy w sekundę po włożeniu słuchawek do kieszeni/pokrowca, one jakby same się plątały, nawet nie ze złośliwości, ale właściwości swej natury. Rozplątać żaden problem, ale zawsze jest przyjemniej, gdy nie trzeba tego robić, muzyki słuchanie zaczynając bez zbędnych ceregieli. To samo tyczy się aplikacji do uszu, która mnie zajmowała jakieś 3 sekundy. Wyobrażam sobie, że licealista jadący komunikacją miejską nie będzie się wkurzał na siedzącego obok znajomego, który przeglądając kwejka, zechce spontanicznie podzielić się dwuzdaniową uwagą, po czym ponownie zamknie się w swoim świecie. Słuchacz po prostu beznamiętnie wyjmie „zatyczki”, kiwnie dwa razy głową i również wróci do osobistej fono-rzeczywistości. Niestety sprzęt ma też wadę w postaci obrzydliwie silnego efektu mikrofonowego, spotęgowanego przez słyszalne odgłosy stąpania. Zniechęca do jakiejkolwiek mobilności. Używając M9 Classic musiałem zmuszać się do myślenia w stylu: „skoro nie przeszkadza mi odgłos przejeżdżającego obok samochodu, to za równie naturalne powinienem uznać stukanie kabla”. Noszenie przewodu pod ubraniem, używanie klipsa — te metody wciąż są skuteczne, choć jedynie w niewielkim stopniu pomocne. Z powodu konstrukcji i lekkiej sztywności nie jest możliwe noszenie go over the ear (z braku możliwości nie sprawdzałem z prowadnicami). W ostateczności od chęci rezygnacji ze słuchania muzyki podczas chodzenia potrafiły mnie uwolnić jedynie pianki Comply. Z wad użytkowych zauważyłem jeszcze świszczenie na wietrze, co w zamkniętych słuchawkach dokanałowych jest rzadkością.

MEElectronics M9 Classic14Niektórym może wydawać się dyskusyjna „otwartość” (są zamknięte) ich konstrukcji — wszak bardzo widoczny jest otwór bass-reflexu na obudowie, co w połączeniu z przeciętną izolacją odgłosów zewnętrznych może podsunąć myśl o typie pół-otwartym. Jednak każde doki posiadają bass-reflex, więc żadna to wyjątkowość, a na dodatek na opakowaniu napisano: „M9 Classic Hi-Fi Sound Isolating In Ear Headphones”.

Do testów wykorzystałem iPoda Nano 6 generacji w przeróżnych gatunkowo konfiguracjach, jak zawsze zaczynając i kończąc na konkretnych utworach:

  • Przemek Strączek Trio – Up To You,
  • Chimaira – Severed,
  • Hespèrion XXI – Ay, Que Me Abraso (Guaracha),
  • Maria Pomianowska – Chopin w Arabii,
  • Emiliana Torrini – To Be Free,
  • King Crimson – 21st Century Schizoid Man (Live),
  • Jakszyk, Fripp, Collins – A Scarity Of Miracles,
  • Jan Garbarek & The Hilliard Ensamble – Parce Mihi Domine.

M9 Classic lubią grać głośniej. Niektóre słuchawki tak mają. Podobnie wspominam Vsonic GR07, w towarzystwie których ręka sama sięgała do przycisku z plusikiem. Czasami dźwięk na tym zyskuje, czasami traci. Na pewno zwiększa się bliskość średnich tonów, odnoszę wrażenie bardziej bezpośredniego dźwięku. Z drugiej strony bas jest na tyle obecny, że nie potrzebuję zwiększać głośności (vide krzywa izofoniczna). Nie podoba mi się to, bo doków używam między innymi jako zatyczek do uszu. Cenię sobie odcięcie od hałasu, przy okazji mogąc słuchać muzyki na zdrowym poziomie natężenia.

Grają ciepło. Takie odniosłem pierwsze wrażenie, bo bas jest miękki i pełny. Średnica mimo to nie zyskuje na masie — wiolonczela brzmi czysto, reszta nie jest pogrubiona, nie mówiąc o wyżej brzmiących instrumentach i głosach. Nie bądźmy tacy hop – do przodu z wydawaniem sądów. Biorąc do porównania Cresyny C230S odczuwam mocne dociążenie dołu. Basu trochę przybywa, a niska średnica wybrzmiewa zbyt długo. Dla kontrastu, Shure SE310 (z oryginalnymi, silikonowymi tipsami) przypominają mi, że nie każde słuchawki muszą chwalić się niskimi tonami. Jak zabrzmi solówka kontrabasu? Shure dają ładny tembr, a MEE okrągły dźwięk, którego na pewno nie zabraknie. Czy jednak, Drogi Czytelniku, nie znając utworu, rozpoznasz co to za instrument? Nie chcąc się tym zamartwiać polecam zapuścić tłusty beat i masować mózg. To z kolei przyjemniej robią Cresyny. M9 występują jako środek, choć nie do końca na szczycie podium. Na pocieszenie, bass-drum w utworach Chimairy zasługuje na złoto.

Na postrzeganie średnich tonów znacznie wpływa przestrzenność dźwięku – scena jest nie tylko szersza, ale także głębsza niż w Cresynach oraz Shure. Źródła pozorne są jakby bardziej poukładane na scenie, choć dźwięk nie jest wyraźnie odseparowany. W utworach z dużą ilością instrumentów niestety otrzymujemy ścianę dźwięku z wyróżnionym wokalem albo gitarą.

W kwestii naturalności ich brzmienia, dolny zakres średnich tonów, mimo lekkiego zepchnięcia na dalszy plan, zachowuje się najkorzystniej. Wyższe rejestry nie są tak równe, potrafią czasem ukłuć. Cresyny brzmią bardziej gładko, ale również nieprzyjemnie matowo – na pewno nie tak naturalnie. Jednym i drugim daleko jednak do wiernego odtwarzania muzyki przez SE310, pięknie oddających barwę oraz pogłosy nagrań Jana Garbarka & The Hilliard Ensamble. Na pocieszenie możemy puścić coś z basem, MEE od razu „zrównoważy” dźwięk tak, jak trzeba, a legendarna shure’owska średnica przestanie być zauważalna.

Wysokie tony są i cykają. Potrafią zaszeleścić, potrafią zasyszeć. Czy sybilizują? Zawsze się zmuszam do sprawdzania, bo nigdy nie zwracam na to uwagi. Tak — potrafią sybilizować.

Ogólnie wysokie tony mi nie przeszkadzają. Często czepiam się tego pasma, że jest takie czy owakie. W tym przypadku dobrze komponuje się z całością. Utrzymuje odpowiedni balans, podaje konkretne informacje muzyczne. Talerze potrafią nawet ładnie i w miarę długo wybrzmieć. MEE dają w muzyce lekko ciemne tło, czego w porównaniu do Cresynów i Shure nie słychać. Wysokie tony urywają się w pewnym momencie, dając pustkę. Nie trudno jednak o słuchawki, które mają z tym większy problem.

— Niesamowite, mogę je zatrzymać?
— …a tutaj, proszę, paragon dla Pana, który jest podstawą dwuletniej gwarancji.

MEElectronics M9 Classic12Życie to nie reklama Oral-B, a wybór słuchawek nie jest tak prosty. Jeśli jednak nie wiemy czego chcemy, a jedynie czegoś, co gra ładnie i przyjemnie oraz nie kosztuje kroci, nie warto komplikować sobie życia. Coś i tak trzeba wybrać, a nie mając doświadczenia można zacząć przygodę ze sprzętem od czegokolwiek sensownego. Na przykład od MEElectronic M9 Classic. Są naprawdę OK.

 

Fot. Zofia Mihilewicz

Sprzęt do testów dostarczył sklep AudioHeaven. Dziękujemy!audioheaven

 

Posłuchaj ulubionej muzyki z MEElectronics M9 Classic

Podziel się ze znajomymi: