Recenzja Sony SmartBand Talk SWR30

Nowy SmartBand Sony ma być przydatnym gadżetem dla ludzi aktywnych i tych, którzy niemal cały dzień prowadzą rozmowy telefoniczne. Czy jego funkcje rzeczywiście są przydatne? Czy wart jest swojej ceny? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie właśnie tutaj.

Bez nazwy-1

Specyfikacja Sony SmartBand Talk SWR30

  • Wyświetlacz E Ink 1,4” o rozdzielczości 296×128 pikseli i zagęszczeniu 192 PPI;
  • mikrofon oraz głośnik;
  • IP68 (zanurzenie do 1,5 metra);
  • Bluetooth® 3.0, Micro-USB, NFC;
  • akumulator 70 mAh;
  • akcelerometr, wysokościomierz;
  • szerokość: 23,5 mm;
  • grubość: 9,5 mm;
  • waga: 24 g;
  • współpraca z Androidem od wersji 4.4 KitKat.

Opakowanie i zawartość zestawu

Pudełko budową przypomina to znane z modelu SWR10, również składa się z dwóch części, plastikowej podstawki i przezroczystej pokrywy. Sama konstrukcja jest jednak wyższa, plastik jest całkowicie przejrzysty (nie przydymiony jak u poprzednika), a opaska ładnie wyeksponowana.
W wersji testowej, w opakowaniu znajdziemy część właściwą opaski z wyświetlaczem, stosunkowo krótki kabel USB oraz sylikonowy pasek (normalnie otrzymujemy dwa, większy i mniejszy). Jest także instrukcja i potwierdzenie tego, że nasz SWR30 spełnia technologiczne standardy. Opaska, tym razem umieszczona na specjalnym plastikowym stelażu, wraz z resztą prezentuje się naprawdę ładnie.

 (kliknij, aby powiększyć)

Wykonanie opaski

Urządzeniu brak jakichkolwiek udziwnień, jego wygląd jest bardzo prosty i na pierwszy rzut oka, ekran to tak naprawdę jedyna rzecz, która odróżnia opaskę od zwykłej gumowej bransoletki. Taki minimalistyczny styl może się podobać lub nie, mi akurat przypadł do gustu.
Część, na której znajduje się wyświetlacz wykonana jest z twardego plastiku, wszystkie jej elementy są doskonale spasowane, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że wszystko się zaraz rozpadnie. Rozróżnić możemy dwie „sekcje”. Dolną, stworzoną z matowego plastiku, na której znajdziemy mikrofon, głośnik, port USB oraz przyciski przełączania trybu zegarka i kontroli głośności oraz górną, wykonaną z bardziej połyskliwego i śliskiego plastiku, na którym znajduje się tylko ekran. Jedyna rzecz, która może tu irytować to dość grube ramki okalające ekran, nie wygląda to tragicznie, ale z pewnością mogłyby być one cieńsze.
Sylikonowy pasek (właściwie paski) nie ustępuje pod względem jakości reszcie urządzenia. Materiał, z którego są wykonane nie jest gładki, lekka chropowatość oprócz właściwości antypoślizgowych dodaje, w mojej opinii, uroku. Oba paski nie są do końca luźne, w miejscu styku z ekranem zostały lekko usztywnione, tak więc nie ma możliwości położenia urządzenia całkowicie płasko. Opaska spinana jest znanym z poprzedniej wersji SmartBanda klipsem, a wszystkie jej części bez problemu można oddzielić, po to by na przykład wymienić kolor paska na inny.

(kliknij, aby powiększyć)

Ekran

Ekran to główna różnica pomiędzy SmartBand Talk, a jego poprzednikiem, SWR10. Z jednej strony jest to plus, pozwala bowiem na odczytywanie wiadomości bezpośrednio z opaski. Jednak musimy pamiętać, że jego obecność łączy się z ceną znacznie wyższą niż w przypadku SWR10.
Urządzenie wyposażone jest w wyświetlacz E Ink. Ten typ wyświetlaczy wykorzystywany był zazwyczaj w czytnikach ebooków ze względu na charakteryzujące go niskie zużycie energii, ekran odbija światło zamiast je wydzielać. Oszczędzamy więc właśnie nie tylko baterię, a również własne oczy. Na E Ink patrzy się zupełnie tak jak na kartkę papieru. To, że ekran nie świeci ma kilka plusów, ale ma też oczywiste minusy… Łatwo domyśleć się, że brak wydzielanego światła znacząco ograniczy widoczność przy słabszym oświetleniu. Należy pamiętać również o tym, że E Ink obsługuje tylko dwa podstawowe kolory – biały i czarny, a poszczególne ekrany aplikacji zostawiają na nim swój ślad. Co to znaczy? Przełączając się pomiędzy poszczególnymi sekcjami łatwo można zauważyć, że to co widzieliśmy przed przełączeniem się dalej, zostawiło po sobie półprzezroczysty ślad, jakby w tyle ekranu. Na szczęście łatwo można pozbyć się tego problemu – przytrzymanie przycisku funkcji całkowicie odświeża ekran.
Jak jest w praktyce? Dwukolorowy wyświetlacz zupełnie nie przeszkadzał mi podczas testów, jeśli to jest cena za taką żywotność baterii, jaką prezentuje opaska, to bez większego żalu jestem w stanie ją zapłacić. SWR30 po prostu nie robi niczego, w czym potrzebne były by kolory. Wspomniane ślady mogą denerwować osoby, których sprzęt zawsze musi lśnić czystością, wątpię jednak by był to poważny problem, przecież możemy usunąć je jednym kliknięciem. Okazuje się więc, że jedynym, prawdziwym problemem ekranu jest brak oświetlenia i podatność ekranu na zarysowania, o której wcześniej nie wspomniałem. Sony, niestety, nie wyposażyło swojego urządzenia w Gorilla Glass czy jakikolwiek jego substytut. Choć na zdjęciach rysy nie są widoczne, to podczas codziennego używania kilka razy utrudniły mi przeczytanie tego, co wyświetlało się na ekranie. Brak oświetlenia jest tak naprawdę problemem nie do uniknięcia, jeśli producent zdecydował się na E Ink. Nieczytelność ekranu po zmroku jest oczywiście minusem, ale wolę jednak to, niż codzienne ładowanie baterii. Ostatecznie myślę, że instalacja „papierowego” wyświetlacza w SWR30 była zdecydowanie dobrym pomysłem. Jego zalety przeważają nad wadami.

(kliknij, aby powiększyć)

Bateria

Choć akumulator nie wytrzymuje aż tyle ile w czytnikach ebooków również wyposażonych w ekran E Ink, to i tak wyniki, jakie osiąga w SWR30 są rewelacyjne. Przy normalnym użytkowaniu opaski, czyli okazjonalnemu dzwonieniu, używaniu aplikacji typu „Znajdź mój telefon” no i oczywiście spacerowaniu z nią (tryb „Nie przeszkadzać” włączany od godziny 00:00 do 06:00), bateria wytrzymała ponad 2 dni i 20 godzin. Z uwagi na „papierowy” ekran, z którym mamy tu do czynienia, niektórzy mogli spodziewać się nieco lepszych wyników i nic w tym dziwnego. Musimy jednak pamiętać o tym, że opaska oferuje zupełnie inne funkcje niż działające tygodniami na jednym naładowaniu czytniki ebooków. Poza tym, wszystko przestaje być jakimkolwiek problemem, gdy uświadczymy tego, jak szybko się ją ładuje. Bateria zapełnia się do pełna w nieco ponad godzinę. Jest to szczególnie przydatne, gdy wpadamy do domu tylko na chwilę i zaraz musimy wychodzić – opaska spokojnie zdąży naładować się w kilku, kilkunastu procentach.

Konfiguracja

Przewagą SWR30 nad konkurencyjnym sprzętem Samsunga jest to, że nie wymaga ona od nas posiadania sprzętu koreańskiej marki. Nie ma żadnych restrykcji dotyczących firmy, z jakiej powinniśmy posiadać telefon, tak więc by połączyć nasz telefon z opaską potrzebujemy tylko Androida w wersji 4.4 (KitKat) lub nowszej. Sam proces parowania SmartBanda ze smartfonem jest szybki i nieskomplikowany, nie sprawi trudności nawet niezbyt obytym osobom z nowinkami technologicznymi.
Zacząć należy od pobrania niezbędnej do działania dedykowanej aplikacji, dodatkowo możemy zaopatrzyć się w pozwalający na bardziej szczegółowe monitorowanie naszego dnia Lifelog oraz rozszerzający i ułatwiający połączenia Smart Connect. Jeśli na obudowie naszego telefonu znajduje się naklejka NFC to wystarczy, że po zainstalowaniu wymaganych komponentów przyłożymy SWR30 do obudowy telefonu. Nasze urządzenia zostaną automatycznie sparowane, cały proces zajmuje dosłownie chwilę, a zaraz potem możemy w pełni cieszyć się naszym nowym gadżetem. Sprawy wyglądają trochę inaczej, a cały proces nieznacznie się wydłuża, gdy nie posiadamy NFC na pokładzie. Wtedy zmuszeni będziemy włączyć Bluetooth i ręcznie wyszukać opaskę wśród aktywnych urządzeń. Dalej wszystko wygląda dokładnie tak samo.

(kliknij, aby powiększyć)

Codzienne użytkowanie

Dzięki swojej niewielkiej wadze oraz dopasowującemu się do ręki kształtowi SmartBand Talk jest niemal niewyczuwalny podczas codziennego użytkowania. IP68 pozwala nie martwić się o zalanie wodą, a wygodny zaczep nie pozwoli by paski rozpinały się bez naszej wiedzy. Oprócz bycia wygodną opaska, przyciąga też designem i mimo prostoty wykonania, dość ładnie prezentuje się na nadgarstku. Do dyspozycji mamy także całkiem niezłe opcje personalizacji. W sklepach kupić można kilkanaście różnych pasków, a aplikacja opaski pozwala na zmianę, takich rzeczy jak orientacja tekstu, kolor wyświetlacza czy ekran główny. Oprócz zwykłego zegara cyfrowego, SWR30 może stale wyświetlać klasyczny zegar analogowy, pogodę, ilość kroków do dziennego celu, a nawet wpisaną przez nas wiadomość.
Nie zapominajmy jednak, że SmartBand nie jest tylko ekranem na nadgarstku – nie bez powodu w jego nazwie znajduje się słowo Talk. Główną „umiejętnością”, którą Sony chwali się w reklamach jest możliwość prowadzenia rozmów telefonicznych. Cóż, nie ma tu o czym dużo pisać. Działa to dobrze, głośnik jest wystarczająco głośny, a rozmówca słyszy nas wyraźnie, pod warunkiem że mikrofon znajdzie się nie dalej niż 40 centymetrów od ust. Spodziewajcie się jednak zdziwionych spojrzeń ludzi, widzących Was mówiących do opaski. Oprócz dzwonienia, SmartBand codziennie przydaje się do kilku innych rzeczy. Jedną z bardziej przydatnych jest odbieranie powiadomień z telefonu. Pod warunkiem, że oba nasze urządzenia połączone są za pomocą Bluetooth’a będziemy wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w smartfonie. Powiadomienia z wybranych aplikacji wyświetlają się na ekranie i krótką wibracją informują o swoim przybyciu. Po stuknięciu w ikonkę zobaczyć można szczegóły, na przykład wstęp otrzymanego maila czy wiadomości. Drugą funkcją, której najczęściej używałem był inteligenty budzik. Jak informuje producent, opaska śledząc cykl naszego snu budzi nas, gdy jest to najłatwiejsze i najmniej nieprzyjemne, w fazie płytkiego snu. Załóżmy, że musimy wstać o 7:00. Budzik ustawiamy, więc na właśnie tę godzinę. Ustawiamy także zakres, w którym opaska może nas obudzić, w tym przypadku niech będzie to 20 minut. Jeśli pomiędzy 06:40, a 7:00 znajdziemy się w fazie płytkiego snu, opaska obudzi nas właśnie w tym momencie, jeśli nie, alarm zadzwoni dopiero o siódmej. Jak działa to w praktyce? Według mnie, bardzo dobrze. Choć zazwyczaj wstaję o 7:00 to wcale nie czułem się bardziej zmęczony, gdy opaska kilka razy obudziła mnie koło 06:40. Wręcz przeciwnie, faza mojego snu została chyba rzeczywiście dobrze wyczuta, bo w połączeniu z budzeniem samymi wibracjami zegarka wstawało się dużo lepiej niż zazwyczaj. Musimy jednak pamiętać o tym, że jest to uzależnione od naszego organizmu. Dla jednego pobudki będą lżejsze, dla drugiego nie będzie różnicy, a SmartBand nie zawsze może dobrze „przeczytać” nasz sen. Jest jeszcze odtwarzacz muzyki – funkcja, która mogłaby być świetna, ale niestety taka nie jest. Pierwszą rzeczą, która mi się nie spodobała jest to, że znajdziemy tylko jeden guzik – startu i pauzy. Nie ma guzików przełączających utwór w przód, czy w tył, zamiast tego musimy trzy razy stuknąć w ekran. Nie dość, że wymaga to trochę praktyki, to jeszcze nie mamy opcji przełączania w tył. Drugą, to że opaska nie zawsze współdziałała z aplikacjami typu Spotify czy Deezer, nie do końca wiem, co mogło być tego przyczyną, raz udało się utwór zastopować, raz nie. Oprócz tego znajdziemy parę innych, mniej lub bardziej przydatnych funkcji, takich jak Znajdź mój telefon, zdalne robienie zdjęć czy kalendarz.

(kliknij, aby powiększyć)

Liczenie kroków

Zdecydowałem się opisać tę kwestię w osobnej części niż tam, gdzie pisałem o funkcjach SmartBanda, bo niestety, nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać.
Opaska sama rozpoznaje, kiedy idziemy, a kiedy biegniemy, w teorii jest to bardzo przydatna funkcja. W praktyce nie zawsze działa to dobrze, zdarza się, że opaska nie rozpoznaje biegu. Oprócz tego, obliczenia często bywają niedokładne. No ale cóż… nie można wymagać laserowej precyzji. Brakuje również jednej, prostej, funkcji. Chodzi mi tutaj o najzwyklejsze pauzowanie liczenia kroków. Gdy zależy nam na jak najdokładniejszych wynikach jest to szczególnie uciążliwe. Pisząc coś na klawiaturze czy jadąc samochodem możliwe jest, że będziemy musieli opaskę zdejmować. SWR30 uznaje bowiem powstające wtedy wstrząsy za wykonywane przez nas kroki. Dziwne, że nie pomyślano o czymś tak prostym.

(kliknij, aby powiększyć)

Lifelog

Autorska aplikacja Sony polecana jest dla wszystkich posiadaczy wearable tej firmy (działa również samodzielnie), potrafi śledzić naszą ogólną aktywność, liczy kroki czy spalone kalorie. Wygląda specyficznie, interfejs jest bardzo kolorowy, ale mi akurat przypadł do gustu.
Wszystko, do czego używaliśmy smartfona w ciągu doby, aplikacja przedstawia w formie małych kulek, po kliknięciu na nie otrzymać możemy bardziej szczegółowe informacje. Każde wykonane przez nas zdjęcie czy wysłana wiadomość oznaczane są więc odpowiednią kulką, a dłuższe czynności, takie jak słuchanie muzyki, są kulką tym większą, im dłużej jej słuchaliśmy. Dzięki temu, pod koniec każdego dnia otrzymujemy specyficzny wykres obrazkowy całej doby. Taka funkcja nie jest złym pomysłem, przyda się zwłaszcza osobom próbującym ograniczyć korzystanie ze smartfona.
Aplikacja miewa problemy z szybką synchronizacją danych ze SmartBandem i może nie jest najlepszym programem tego typu na rynku, jednak nie można odmówić jej solidnego wykonania. Po prostu robi co do niej należy.

(kliknij, aby powiększyć)

Podsumowanie

SmartBand Talk z pewnością nie jest najlepszym urządzeniem dla ludzi aktywnych, jakie można kupić za tę kwotę. Nie znajdziemy w nim pulsometru, a zwykły spacer sumowany będzie z wycieńczającym biegiem. Średniej jakości Fitness Tracking rekompensowany jest jednak świetnym wykonaniem, genialnym ekranem E Ink i całą masą innych funkcji. Opaskę uznaję więc bardziej za gadżet lifestyle’owy niżeli sprzęt dla aktywnych. W połączeniu z długą pracą na baterii i szybkim ładowaniem jest to świetne urządzenie.
Jeśli więc bardziej niż na super dokładnym zapisywaniu aktywności zależy Wam na zdalnym odbieraniu powiadomień i funkcjach, takich jak inteligentny budzik, nagrywanie notatek głosowych czy prowadzenie rozmów telefonicznych bez wyjmowania smartfona z kieszeni to urządzenie jest właśnie dla Was.

Kup Sony SmartBand Talk SWR30 i umieść go na ręce! Przekonaj się, gdzie wydasz najmniej.

Podziel się ze znajomymi: