Podsumowanie
Ostatecznie: czy dźwięk kreowany przez Opusa #11 mnie zadowolił, czy warto w ten sprzęt inwestować? Tak i nie. Ta deklaracja może brzmieć zagadkowo wobec ujętych powyżej licznych superlatyw, które zresztą w pełni tłumaczą, czemu z brzmienia DAC-a firmy Thebit jestem zadowolony. Skupię się zatem tylko na wyjaśnieniu, skąd niezadowolenie. Ano z ceny: Opus #11 nie należy do tanich i stara się aspirować do sprzętu wysokiej klasy audio. Nie jestem pewien, czy jest on całkiem godny wydania na niego tysiąca złotych. Opisywałem już urządzenia trzykrotnie tańsze, które wydawały się posiadać gorszej jakości wzmacniacze operacyjne, ale również bazowały na Sabre ES9018K2M – i nie odstawały od Opusa #11 aż tak bardzo. Czy warto inwestować naprawdę niemałą kwotę w ten przyciągający wzrok, płaściutki DAC? Mam wątpliwości, jeśli ktoś chce używać go wyłącznie jako combo podpiętego do komputera. W tej sytuacji znalezienie czegoś znacznie tańszego, o tylko nieznacznie gorszych walorach brzmieniowych, zdaje się być lepszym pomysłem – wybór może paść choćby i na jedno z recenzowanych już przeze mnie urządzeń HiFime.
Inaczej sprawa się ma, jeśli będziemy używać Opusa #11 nie tylko z komputerem, ale i z urządzeniami mobilnymi (wcześniej upewnijmy się co do kompatybilności danego połączenia). W tej sytuacji DAC od Thebit staje się dużo bardziej interesującą propozycją: zastosowany układ audio zapewni bardzo duży skok jakościowy w porównaniu z większością smartfonów lub tabletów, a wymiary i wykonanie urządzenia przemawiają w tym zastosowaniu na jego korzyść. Jako DAC zarówno do komputera lub laptopa, jak i do smartfona czy tabletu Opus #11 zdaje się mieć sens nawet mimo swojej wysokiej ceny.