Dlaczego uniwersalny klimat świata psuje grę?

Klimat w grach fabularnych to dla wielu najważniejsza część rozgrywki. Czasami ma on określony ton np. ponury i ciężki klimat postapo w seriach Metro i S.T.A.L.K.E.R., a czasami jest on ogólny, przedstawiony tak, że każdy się w nim odnajdzie (seria Fallout). Na czym polega ta różnica między uniwersalnością a konkretnym przedstawieniem świata?

Klimat w RPG-ach

Gry, w których świat ma uniwersalne barwy i historie, często jest bezpłciowy. Dla przykładu rzucę światy przedstawione w takich erpegach jak Dragon Age, The Elder Scrolls lub Fallout (z wykluczeniem fenomenalnego New Vegas, ale o tym później). Owszem, jest w nich co robić, historie często są ciekawe, ale mają ten minus, że są ogólne. Nieważne czy gracz jest z Ameryki, Europy lub z Azji, historię odbierze tak samo. Dlaczego? Ponieważ świat jest uniwersalny. Każdy ma się w nim odnaleźć i nie mieć problemów ze zrozumieniem historii, z poprawnością polityczną czy kulturą tego świata.

 

Co się zaś tyczy gier o określonym klimacie. Dla przykładu rzucę naszym rodzimym Wiedźminem (no bo jak to, polski artykuł, w którym zabrakłoby Wieśka? Niepoważne!), w którym przedstawiony jest iście słowiański świat. W grze pojawia się również wiele potworów, które w kulturze słowiańskiej występują, jak chociażby gryfy lub leszy. My Słowianie nie mamy problemu ze zrozumieniem wielu rytuałów lub wiary niektórych mieszkańców tego świata (quest z rytuałem Dziadów był w mojej opinii fenomenalny i zwalił mnie z nóg!), z kolei dla takiego Amerykanina lub Azjaty tego typu elementy są czymś nowym. Tutaj dochodzimy więc do ważnego punktu tego artykułu. Przedstawienie w taki sposób świata wymaga znacznie większego nakładu sił ze strony twórców, ponieważ trzeba to zrobić tak, by inni nie mieli problemu ze zrozumieniem, o czym tutaj mowa. Niektórzy jednak mają takie problemy, jak np. dziennikarz serwisu Polygon, który w swojej recenzji Wiedźmina 3: Dziki Gon zarzucił twórcom, że w grze nie występuje żadna postać czarnoskóra. Przyznam, że parsknąłem śmiechem, gdy to przeczytałem. Czarnoskóra postać w okolicach średniowiecza (oczywiście należy przymknąć oko, że jest fantasy i nie można konkretnie określić kiedy akcja gry ma miejsce) w lasach słowiańskich? Skąd? Jest to przykład osoby, która przyzwyczajona do uniwersalności świata nie mogła zrozumieć, że gra przedstawia konkretny klimat, w którym nie ma miejsca dla czarnoskórych.

Co ciekawe, te same zarzuty wystawiano przeciwko Kingdom Come: Deliverance, czyli grze przedstawiającej średniowiecze w Czechach. Ciężki klimat tego świata również działa bardzo na korzyść tej produkcji, co jednak oznacza, że sama gra nie jest dla każdego. Porównując chociażby te dwie gry i serię The Elder Scrolls, można wyczuć, które pozycje nastawione są do konkretnego odbiorcy, a które są uniwersalne.

W FPS-ach też to występuje

Często porzuceniu uniwersalności świata towarzyszy głębiej zakorzeniona historia. Tym razem posłużę się serią Wolfenstein, produkowaną przez studio Machine Games. Nowe odsłony serii przedstawiają świat, w którym III Rzesza wygrała II wojnę światową i przejęła władzę nad światem. Jak bardzo ciężki i dla niektórych niestrawny jest to klimat, warto przypomnieć o cenzurze, która pojawiła się w Niemczech. W The New Colossus, czyli w zeszłorocznej odsłonie serii pojawiła się postać Adolfa Hitlera. Prawie wszędzie, ponieważ nie w Niemczech. Widać to na poniższej grafice. Jest to jednak uregulowane systemem prawnym Niemiec, który zabrania przedstawiania Nazizmu w grach wideo. Efekty tego widzieliśmy w Call of Duty: WW2, gdzie w Niemieckiej wersji gry usunięto symbole nazistowskie.

Po lewej: Adolf Hitler/ Po prawej: Ktoś, kogo spotkamy w niemieckiej wersji gry

Porzucając jednak Niemcy, warto poruszyć jeszcze jedną kwestię. The New Colossus to duża krytyka w stronę Ameryki, która niektórym może się nie spodobać. Jest to logiczne, niektórzy z nas pewnie nie chcieliby grać w grę, która krytykuje Polaków. Trzeba jednak oddać twórcom, że zaryzykowali, przedstawiając ciężką historię, która jednak przyjęła się bardzo dobrze, a sama gra została uznana za jedną z lepszych poprzedniego roku (a przecież rok ten był pełen fenomenalnych produkcji).

Ciekawy świat postapokaliptyczny

Pozostając przy temacie FPS-ów, warto wspomnieć również o klimacie występującym w seriach Metro i S.T.A.L.K.E.R., chociaż to pierwsze to bardziej zasługa Dmitrija Glukhovsky’ego niż twórców gry.  Pozycje te przedstawiają ciężki postapokaliptyczny świat. W Metrze akcja gier rozgrywa się w moskiewskim metrze, z kolei w cyklu S.T.A.L.K.E.R. przedstawiony jest fikcyjny teren okolic Czarnobyla. W obu tych grach klimat jest słowiańsko-rosyjski, czego przykładami niech będzie Cheeki Breeki lub pieśń radziecka o tytule Święta wojna.

Innym przykładem gry postapo, w której jednak klimat jest bardziej uniwersalny, jest seria Fallout. O ile odsłonom izometrycznym trudno coś zarzucić, o tyle jednak tym trójwymiarowym już można. Zarówno Fallout 3, jak i 4 niby przedstawiają świat amerykański, jednak aż tak tego klimatu nie czuć. Co innego w odsłonie o podtytule New Vegas, którą osobiście uważam za najlepszego postapokaliptycznego erpega w perspektywie pierwszoosobowej. Historia jest ciągła i ciekawa, a nawiązań popkulturowych jest pełno. Nie jest to tak wyraziste jak dla nas serie Metro i S.T.A.L.K.E.R., ale każdy, kto grał w Fallouta 3 i New Vegas, zrozumie, o jakim kontraście mówię.

Pozostał mi jeszcze jeden przykład gry, w której klimat odgrywa bardzo ważną rolę. Mowa tu o Nioh, w którym przedstawiony jest świat feudalnej Japonii. Nioh ma wiele wspólnego z grami od From Software (twórcy m.in. Dark Souls i Bloodborne), jednak to, co wyróżnia tę grę na tle konkurencji, to właśnie świat, który ma wiele odniesień do kultury Japońskiej. W Nioh przedstawione są faktyczne postaci, które istniały w przeszłości, a wszelkie wierzenia i nawiązania religijne przedstawione w grze, kiedyś występowały również w Japonii. Dla porównania światy zarówno w Dark Souls, jak i w Bloodborne są po prostu w klimacie ciężkiego fantasy. Trudno odnieść to, co przedstawiają, do czegoś, co znamy w rzeczywistości. Są uniwersalne na tyle, że każdy odbierze ten świat tak samo.

Słowo na koniec

Podsumowując, uniwersalność światów nie jest czymś złym, ponieważ chociażby seria Souls jest polskiemu graczowi łatwiejsza do przyswojenia i w pełni zrozumiała, w przeciwieństwie do Nioh, który jest grą bardziej dla osób interesujących się feudalną Japonią. Jeśli przeszkadza komuś brak czarnoskórych postaci w Europie wschodniej w średniowieczu, to zapraszam do takich serii jak Dragon Age lub The Elder Scrolls, których uniwersalność zapewnia brak oburzenia w kwestiach poprawności politycznej. Osobiście jestem fanem właśnie gier nakierunkowanych na konkretnego odbiorcę, ponieważ dzięki temu immersja jest większa i czuję, że ten świat jest bardziej realny. Liczę, że więksi wydawcy po sukcesie przedstawiającego słowiańską kulturę Wiedźmina 3, również sięgną po bardziej określone tematy.

 

Podziel się ze znajomymi: