Stało się. Na półkach sklepowych wylądowała najbardziej oczekiwana gra 2015 roku, czyli Wiedźmin 3: Dziki Gon. Tysiące Polaków poszło do sklepów by zakupić ostatnią część przygód Geralta. Dziwicie się pewnie, że ktoś ma czas by napisać tak długi artykuł w dniu premiery Wieśka, ale jednak się da. Ba, da się nawet nie czekać na Wiedźmina.
Zanim polecą na mnie fale „hejtów”, że nie wspieram Polaków, że nie doceniam polskiej twórczości, proszę o chwilę uwagi. Sagę czytałem, ale jednak mnie do siebie nie przekonała. Jakoś nie lubiłem Geralta. Jest szorstki i arogancki. Niby ma ten zadziorny charakter, ale w sumie nigdy jakoś szczególnie tego charakterku nie potrafiłem docenić tak, jak fani sagi. Jedyna postać w całej sadze, którą polubiłem to Ciri. Rozdziały z jej udziałem czytałem bez przerwy, podczas gdy inne momenty zazwyczaj mnie po prostu nudziły i męczyłem je przez kilka dni. Klimat też jakoś specjalnie do mnie nie przemawiał. Wprawdzie stylizacją pod względem tekstu Sapkowski zajął się fenomenalnie, jednak mam wrażenie, że inne rzeczy praktycznie się nie dzieją. Jest wojna Nilfgaardu, ale w sumie nic się nie dzieje. Zarówno zbiory opowiadań, jak i pierwsza część Wiedźmina, czyli „Krew Elfów” bardzo mi się spodobały. Stworzyły one świetne podwaliny pod genialny świat, jednak nie został on wykorzystany tak jak należy. Gdzie są te zagrożenia potworami? Gdzie są te polowania? To było to, co polubiłem na początku czytania Wieśka – próby pokonania jakiegoś stwora. W sadze to już jednak porzucono. A szkoda, bo to była jedyna rzecz, do której Geralt się nadawał. Te jego wieczne fochy, to obrażanie się na cały świat – wkurzało mnie to niemiłosiernie. Wprawdzie w grze są te polowania, jednak nie lubię zaczynać od środka, o czym wspomnę poniżej.
Żeby nie było, że tylko krytykuję – coś mi się podoba, a tym czymś jest muzyka:
Tak jak już wspomniałem wcześniej, jestem osobą, która nigdy nie zaczyna od środka. Tak też jest i tutaj. Z problemami przebrnąłem trzy części („Czas Pogardy” jeszcze dawał radę), a w międzyczasie próbowałem jakoś przebrnąć przez grę. Pierwszy Wiedźmin jednak nie należy do tytułów, które potrafiły zainteresować mnie na dłużej. Przegrałem w niego z trzy godziny. Mało, wiem, ale jeśli pierwsze wrażenie jest słabe, to prawdopodobnie nie będę chciał powrócić. Wprawdzie pobrałem sobie niedawno ze Steama tą część by dać jej drugą szansę, ale jakoś specjalnie nie ciągnie mnie do spróbowania tej gry. Gdzieś tam w mojej bibliotece czeka również i druga część, ale również nie jestem jakoś specjalnie zdesperowany by ją sprawdzić.
> Czytaj również: Wiedźmin 3: Dziki Gon – zwieńczenie legendy Białego Wilka
No i jest też ten wkurzający „hype”. Chyba każdy gracz wie, że dzisiaj jest premiera, a nawet i ludzie niepowiązani za bardzo z grami komputerowymi nawiązują do Dzikiego Gonu. Dziś na języku polskim przez chwilę rozmawialiśmy o Wiedźminie (pod kątem stylizacji) i gdy napomknął nam polonista, że teraz jest głośno o tych książkach pod kątem powstającej gry, to po klasie przeszedł szereg rozmów. Nie jestem w klasie informatycznej, gdzie gracze to 100% osób w klasie, więc tym bardziej byłem zdziwiony. Wracając jednak do graczy. Pytanie „czy pójdzie mi Wiedźmin?” jest teraz chyba częstsze niż pytanie się o to, czy pójdzie komuś GTA V. Wszędzie piszą o Wiedźminie, o tym jaki jest genialny. Czasem jednak przesadzają. Piszą, że wszyscy gracze grają teraz w Wieśka, a jak ktoś zaprzeczy, to od razu dostaje fale hejtów.
No i to by było tyle. Próbowałem się przekonać, naprawdę. Męczyłem te książki w nadziei, że w końcu coś się we mnie obudzi. Próbowałem z grą, ale również i tutaj się zanudzałem. Na pewno nie jest to wina świata, bowiem uwielbiam te klimaty. Fantastyka to mój ulubiony gatunek, w swojej bibliotece książek mam praktycznie tylko fantastykę. Słuchałem muzyki z Wiedźmina, oglądałem trailery, konferencje, czytałem zapowiedzi i wywiady z twórcami, ale jednak w samą grę na razie nie zagram. Tym bardziej, że i tak mi nie odpali na tym złomie, który teraz posiadam. Pozostaje mi pogratulować CD Projekt RED stworzenia mocnego kandydata do tytułu najlepszej gry roku i życzyć sukcesów z kolejnymi grami. Odwalili świetną robotę i nie wiem czy powstanie w Polsce jeszcze kiedyś gra, która wywoła większe emocje. Kto wie, może w przyszłości przekonam się do Wieśka i wtedy będę żałować, że nie czekałem na tę grę tak jak niektórzy z Was, ale jednak aktualnie jestem zadowolony, że nawet nie mam możliwości by ten tytuł ograć.