Wiedźmin 3: Dziki Gon – zwieńczenie legendy Białego Wilka

Na najnowsze dzieło CD Projekt RED z zapartym tchem czekają miliony graczy na całym świecie. Liczą na fantastyczną grafikę, sprawną i intuicyjną mechanikę gry, zaawansowany rozwój postaci i w końcu powalającą fabułę, która wszystko łączy i bez której tego wszystkiego by nie było.
Zapraszam do nieco obszerniejszego niż zwykle tekstu.

wiedźmin 3 fot1

„Machina ruszyła” – tak można by rzec o kampanii reklamowej prowadzonej przez warszawskie studio.
Wiedźmin jest niemalże wszędzie – w telewizji, w prasie, w Internecie. Spotykamy go na każdym kroku, od niedawna również mieszkańcy Warszawy mogą podziwiać facjatę Geralta.
Ma to na celu, rzecz jasna, zwiększenie liczby klientów i przekonanie do produkcji niezdecydowanych osób. Choć takowych zapewne zbyt wiele nie ma. Przecież wszyscy kupują nowego Wiedźmina.
wiedźmin 3 fot3Pisząc „wszyscy” mam na myśli oczywiście graczy, którzy lubią dobre gry, którzy obok megaprodukcji nie przechodzą obojętnie, którzy szukają niezwykłej przygody i zapomnienia w wirtualnej rzeczywistości. Być może dla części będzie to pierwsze spotkanie z Wiedźminem, czego osobiście sobie nie wyobrażam, a Wam nie życzę.
„Dlaczego?” – spytacie. Śpieszę z odpowiedzią.
Najważniejszym z powodów jest fabuła, bezdyskusyjnie.

Krótko i zwięźle pisząc – na niej opiera się cała gra – świat, postacie, historie. Bez niej, jak już wspomniałem, seria tych gier nie miałaby tego, co tak nas cieszy, czym się zachwycamy i czego brakuje nam w innych produkcjach, aspirujących do miana najlepszych tytułów roku i nie tylko. Niebanalnie skonstruowany splot wydarzeń był zdecydowanie najmocniejszą stroną obu poprzednich odsłon Wiedźmina. Nie inaczej będzie w tym wypadku – piszę to ze stuprocentową pewnością i jednocześnie wiarą, że w Dzikim Gonie rozmach i efektowność treści fabularnych wyznaczy zupełnie nowe standardy. Okazja jest ku temu wybitna i wydaje się, że REDzi podołają zadaniu, choć to trudniejsze niż może wyglądać na pierwszy rzut oka.

W pierwszej części skupiono się na Geralcie, na jego powrocie do świata żywych. Poznawaliśmy jego styl bycia, jego najbliższych, świat, w którym przyszło mu zabijać i egzystować. Wszystko to, aby zachować ciągłość i logiczność wydarzeń, aby „przeskoczenie” z sagi Sapkowskiego na monitory komputera było bezbolesne, przyjemne. Zadanie wykonano wręcz perfekcyjnie.

Zabójcy Królów to z kolei przygody nieco wyrwane z kontekstu, ale tylko nieco. Im dalej brnęliśmy, tym bardziej pochłaniały nas wojenne historie, pełne okrucieństwa i zaskakujących intryg.
Zakończenie nie tylko nie dało odpowiedzi na wiele pytań, ale również podsunęło nowe niewiadome. Wiele spraw pozostało otwartych, a wśród graczy zapanował niedosyt. Poczucie, że coś się zaczęło, ale nie skończyło…

Gdy tylko dodamy do tego powrót Yennefer i Ciri oraz ścigający ją Dziki Gon – powstanie idealne środowisko do zakończenia epickiej przygody najsłynniejszego wiedźmina – czyż nie?

Ciri wiedźmin 3Warto tutaj omówić pokrótce jeszcze jeden wątek. Saga Sapkowskiego posiada otwarte zakończenie, nie zostały sprecyzowane dalsze losy głównych bohaterów. Wiele pytań, mało odpowiedzi. Jak twierdzi sam autor, takie było jego zamierzenie. Oto słowa pana Sapkowskiego:

Nie jesteście pewni, co się stało z Geraltem? A wiecie, dlaczego? Bo tak właśnie miało być, byście tego nie wiedzieli. I nie będziecie tego wiedzieli nigdy, a przynajmniej dopóty, dopóki ja o tym nie napiszę, a nie wiem, czy zechcę. Gra – przy całym dla niej szacunku, powiedzmy to wreszcie otwarcie – nie tworzy żadnej „wersji alternatywnej” ani tym bardziej żadnego ciągu dalszego. Gra jest swobodną adaptacją wykorzystującą elementy mojej twórczości, adaptacją dokonaną przez innych twórców.

Jasno więc widać, że w ten sposób „odcina” jego twór od tego, co spod loga CDPR. Czy się temu dziwię? Oczywiście, że nie. To on stworzył niesamowity, klimatyczny świat przesiąknięty brutalnością, to on umieścił w nim barwnych bohaterów, w końcu to on wymyślił i opracował genialną fabułę, która porwała rzesze czytelników. On jest autorem bestselleru i w głównej mierze od niego zależy, jak zakończy się historia Geralta z Rivii. Jednak czy na pewno?

Wielu graczy, wbrew słowom Sapkowskiego, produkcje rodzimego studia uważa za kontynuację wydarzeń z Sagi. Ciężko jest to rozdzielić, wiem to z autopsji, ale czy w ogóle należy się przed tym „bronić”? Wmawiać sobie, że książki to książki, a gry to gry? Pan Andrzej sprawę uważa za prostą i zamkniętą, bo nie gra i tego problemu nie zna. Z kolei my, gracze, mamy twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony rzeczywiście opowieść o Geralcie kończy się na ostatnich kartkach „Pani Jeziora”, lecz z drugiej CD Projekt RED tak naturalnie przedstawił „ciąg dalszy” tej niezwykłej przygody… Przygody, którą trzeba znać, trzeba rozumieć, żeby „złapać” sens „trójki”. Nie wiedząc kim jest Ciri, dlaczego poszukuje jej cesarz Nilfgaardu, do czego potrzebna jest Dzikiemu Gonowi, jakie relacje łączyły Yennefer z Geraltem  – nie wiemy tak naprawdę niczego. To pojąć można tylko i wyłącznie w jeden sposób – czytając wiedźmińską sagę. Relacja między książkami a grą będzie mocniejsza i bliższa niż kiedykolwiek.

Oczywistym jest, że twórcy „zatroszczą się” o graczy, którzy z literaturą Sapkowskiego nie mieli okazji się zapoznać, jednak jestem przekonany, że to nie to samo. Mając w głowie całą sagę, dostrzeżemy i zrozumiemy więcej, nie raz uśmiechając się pod nosem i wspominając fragment, do którego widzimy nawiązanie.
Mam nadzieję, że twórcy nie poskąpią nam smaczków i odniesień do książek.
Do premiery niespełna dwa tygodnie – do nadrobienia siedem tomów, ponad 2500 stron. Dla chcącego nic trudnego, nieprawdaż? 😉

wiedźmin 3 fot5

Zastanawialiście się może jak dobra musi być fabuła w Dzikim Gonie, aby nie zawieść fanów? Pisałem, że „REDzi” sami stworzyli sobie wymarzone warunki do zakończenia wielkiej przygody z rozmachem dotąd nieznanym. Mogą (a właściwie mogli, teraz na jakiekolwiek zmiany jest już za późno) zrobić absolutnie wszystko. W obu częściach gry zostawiali sobie otwarte furtki, które teraz są im pomocne. Większość spraw pozostało nierozwiązanych. Co z pobratymcami Geralta? Tymi, których ostatni raz widzieliśmy w Kaer Morhen. Gdzie podziewają się Iorweth – elf dowodzący komandem „wiewiórek” czy Vernon Roche, który parę razy ratował Białego Wilka? Nie można zapominać o Letho, tajemniczym wiedźminie.

Zagadek jest mnóstwo, a odpowiedzi bądź wskazówek – niewiele. Co to znaczy?
To, że twórcy mają wolną rękę i mogą układać losy bohaterów według własnego uznania, nie bojąc się o nieścisłości, niejasności. Kto wie czy to nie nam przypadnie decydować o życiu i śmierci, dokonując, rozsławionych w świecie gier, wyborów? W trzeciej części mają one mieć ogromne znaczenie, a ich konsekwencje mogą dawać się nam we znaki przez długi czas.

wiedźmin 3 fot6

Dołóżmy do tego najważniejsze postacie i wątki z Sagi, z samej już końcówki. Starając się uniknąć spoilerów napomknę tylko o nieuchronnej, zbliżającej się wielkimi krokami wojnie Królestw Północy z Nilfgaardem.
Na czele potężnego cesarstwa stoi Emhyr var Emreis, znany ze swojej nieugiętości i przebiegłości. Jego przeszłość jest ściśle związana z Geraltem i Ciri. Co do tego wszystkiego ma Eredin i jego oddział „Czerwonych Jeźdźców”?
Król Dzikiego Gonu nie bez powodu szuka „Dziecka Niespodzianki”. Z chęcią bym to wszystko wytłumaczył, ale mając na względzie osoby czytające Sagę, muszę z tego zrezygnować. Ewentualnie stworzę osobny wpis, pełen spoilerów, ale i jasno wykładający „co i jak” w kilku ważnych aspektach, jak te powyżej.
Wróćmy do samego Geralta – ten ma z władcą Nilfgaardu rachunki do wyrównania, a jeśli dotyczą one dwóch najważniejszych kobiet w jego życiu – Ciri i Yennefer – to wiedzcie, że będzie się działo.

wiedźmin 3 fot7

Wiedźmin 3 skupi się na życiu osobistym Białego Wilka. W poprzednich odsłonach walczyliśmy o odzyskanie pamięci i wspomnień. Teraz, gdy znamy swoją przeszłość, śmiało możemy spoglądać w przyszłość. Ta, niestety, nie zapowiada się różowo. Geralt jest do tego jednak przyzwyczajony.

Zbliża się wojna, czas pogardy i nienawiści. Wróci Ciri, Jaskółka, dla której Wiedźmin mógłby wyrżnąć połowę świata. Drugą połowę wymordowałby dla tej pachnącej bzem i agrestem – Yennefer. Chłodnej, zmiennej, ale kochającej.
Gdzieś tam w tle jest jeszcze Triss, zakochana po uszy w Geralcie czarodziejka, będąca zawsze blisko niego. Mimo to jej uczucie pozostaje nieodwzajemnione, z czego ona doskonale zdaje sobie sprawę, ale bez względu na to stara się być dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Friendzone w czasach Wiedźmina, niby niemożliwe, a jednak.

wiedźmin 3 fot8

Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że taki splot wydarzeń wpłynie pozytywnie na atrakcyjność fabuły. Ta musi wszystko wytłumaczyć, pokazać dlaczego jest tak, a nie inaczej, zamknąć otwarte sprawy. Spowodować, że my, gracze, zaniemówimy z wrażenia. I w końcu – zakończyć jedyną w swoim rodzaju przygodę z Geraltem z Rivii w roli głównej. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy.

Pożegnanie z Wiedźminem, mam nadzieję, dostarczy nam masę przedniej rozrywki, momentów śmiechu i zabawy, ale też chwil zadumy, wzruszających scen, łapiących za serce. Przecież ta gra jest głęboka, piekielnie ambitna, przeznaczona dla emocjonalnie dorosłych, umiejących docenić pracę i kunszt twórców. Tylko od nas zależy czy damy się ponieść, zanurzyć w świecie pozbawionym praw i reguł, gdzie wszędzie i zawsze czyha zło. Mniejsze lub większe, ale zawsze.

Wierzę, że będziemy mieli masę powodów, dla których, podczas wpatrywania się w napisy końcowe, pomyślimy „Ależ to było świetne!”. A potem uświadomimy sobie, że to już koniec, że więcej nie będzie. I jakkolwiek by się gra nie skończyła, choćby nawet uśmiercono wszystkich uwielbianych bohaterów, trzeba będzie podziękować CD Projekt RED za to, że dopowiedzieli niedopowiedziane.

 

Dziękuję za uwagę.

 

Fot. Facebook

Podziel się ze znajomymi: