Okazuje się, że gra nie trafi do nas już w lutym, a dopiero w sierpniu, czyli dokładnie pół roku później niż oczekiwano.
Przykrą wiadomość osłodzić może to, że czekanie nie będzie próżne. Dodatkowy czas Edios chce poświęcić na dopieszczanie gry i usunięcie wszelkich możliwych błędów. Nie ma więc sensu mieć im tego za złe – graczom dodatkowa chwila oczekiwania nie powinna zaszkodzić. Właściwe wiele twórców mogłoby brać przykład od studia odpowiedzialnego za nowego Deus Ex, opóźnienie bowiem, nawet tak duże jak to, z pewnością robi mniejszą krzywdę niż wypuszczenie tak niepełnej gry, jak na przykład ostatni Batman (ten już na szczęście staje się grywalny).
Jesteśmy pewni i dumni z naszego dzieła, jednak wiemy, że potrzebne jest jeszcze trochę czasu. Oczekiwania graczy są bardzo wysokie, a my nie tylko chcemy im sprostać, ale również je przewyższyć – David Anfossi, główny dyrektor studia Edios Montreal.
Warto również wspomnieć o tym, że przyczyną przełożenia debiutu gry na tak odległy termin może być również chęć ominięcia konkurencji. W lutym 2016 roku nie zabraknie dużych premier, chociażby takich jak Far Cry: Primal. A o tym, jak ryzykowne może być wypuszczanie swoich gier razem z innymi wielkimi produkcjami Edios przekonał się całkiem niedawno. Bo kto słyszał o nowym Rise of The Tomb Rider, kiedy pojawił się nowy Fallout?
Pozostaje więc mieć nadzieję, że więcej czasu wyjdzie twórcom na dobre i pozwoli w pełni dopracować swój produkt.
Źródło: pcgamer
Fot. deus ex media