Intel Extreme Masters 2015 Katowice dobiegł końca, więc to odpowiedni czas na podsumowanie. Jesteście ciekawi, co się tam działo? Zapraszam do lektury!
Zainteresowanie, podobnie jak przed rokiem, było ogromne. Do Katowic zjechali gracze i głodni emocji widzowie z całego świata, w tym z tak odległych państw jak Brazylia czy Australia.
Kolejki pod katowickim Spodkiem znowu były bardzo długie, a czas, który trzeba było w nich spędzić, zanim dostało się do środka, sięgał nawet kilku godzin. To świadczy tylko i wyłącznie o tym, jak duża liczba osób pasjonuje i cieszy się grami, i szeroko pojętym gamingiem w Polsce. Tysiące ludzi przewinęło się przez najpopularniejszy katowicki obiekt i z pewnością mało kto wychodził z niego niezadowolony.
Przyjezdnych przywitała iście marcowa aura – było pochmurno, krople deszczu wpadały za kołnierze, a słońce tylko czasami pokazywało swoje oblicze zza chmur. Mimo to, pod Spodkiem bez przerwy było tłoczno. Natomiast w hali panowała atmosfera, którą trudno wyrazić słowami. Podczas rozgrywek było głośno, emocje wręcz wisiały i gęstniały w powietrzu, kibice śpiewali i krzyczeli, wiwatowali i oklaskiwali swoich ulubieńców. Były przeróżne transparenty, flagi i plakaty. Dodatkowo, oprawa audiowizualna robiła piorunujące wrażenie. Gra reflektorów, na pozór chaotyczna, była dokładnie przygotowana i przemyślana, a w połączeniu z muzyką elektroniczną tworzyła przyjemny dla zmysłów spektakl.
IEM jednak nie tylko turniejami dla profesjonalistów stoi. To również doskonała okazja do zaprezentowania najnowszych technologii przez znanych i cenionych producentów – tych nie brakowało, a entuzjaści komputerowi mieli co podziwiać. Bez wątpienia, konfiguracje stworzone z topowych podzespołów robiły spore wrażenie. Stoiska z grami i nowinkami były chętnie odwiedzane, lecz najwięcej fanów miały, rzecz jasna, piękne hostessy ;). Wielu wystawców organizowało swoje konkursy i mini-turnieje, do wygrania były pamiątkowe nagrody i upominki.
W Spodku natknąć się można było również na… samochód wyścigowy! W tym wypadku był to stuningowany Chevrolet, a więc dodatkowo, fani motoryzacji mogli poczuć się usatysfakcjonowani.
Cosplaye to temat na oddzielny akapit. „Przebierańców” nie mogło zabraknąć na tak wielkiej imprezie. Zdecydowaną ich część stanowiły cosplayerki, które cieszyły się niemałym zainteresowaniem, a chętnych do wspólnych zdjęć było bardzo dużo. Postacie, które wiernie starano się naśladować pod względem wyglądu, pochodziły przeważnie z LoL’a – tam pole do popisu było ogromne, a wybór bohatera czy bohaterki nie powinien stwarzać problemu.
Największy tego typu event wykorzystać postanowili również znani YouYuberzy czy streamerzy – niczym magnes przyciągali swoich fanów, rozdali setki autografów i nastrzelali tysiące zdjęć.
Oczywiście, głównymi atrakcjami były turnieje trzech gier, przy których codziennie bawią się setki tysięcy czy miliony zapaleńców – Counter-Strike: Global Offensive, League of Legends oraz StarCraft II. Pierwsze dwa dni upłynęły pod znakiem rozgrywek w grupach oraz dalszej fazie pucharowej (ćwierćfinały oraz półfinały).
Pojedynki finałowe CS’a, LoL’a oraz SC II odbyły się na głównej scenie w Spodku, natomiast wcześniejsze fazy w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Tam również zorganizowano turniej wraz z finałem, cieszącego się nieco mniejszą popularnością, HearthStone’a.
Jak nie trudno się domyślić, właśnie w MCK było najgoręcej, a to ze względu na Virtus.Pro – najlepszą obecnie polską drużynę profesjonalnie grającą w CS’a. W niedzielę, 15 marca, rozegrano finałowe potyczki, które tysiącom widzów zapewniły niezapomniane wrażenia.
Counter-Strike: Global Offensive
Zgodnie z oczekiwaniami, do półfinałów rozgrywek w CS: GO awansowała czwórka faworytów – szwedzkie ekipy Fnatic i Ninjas in Pyjamas, francuski Team EnVyUs oraz polskie Virtus.Pro. Niestety, mimo fenomenalnego dopingu kibiców, Polacy przegrali po zaciętym meczu z Fnatic wynikiem 2-0. W finale zmierzyły się dwie drużyny ze Szwecji. Gracze ze Skandynawii stworzyli fantastyczne widowisko, godne finału. Mecz ten w internecie oglądało łącznie ponad milion osób! Spotkanie pełne było zwrotów akcji, lepszych i gorszych momentów jednej czy drugiej ekipy, jednak ostatecznie, minimalnie lepsi okazali się gracze Fnatic, których do zwycięstwa prowadził Olofmeister – według wielu najlepszy zawodnik turnieju. Nagrodą za zwycięstwo w ESL One było 100 tysięcy dolarów.
StarCraft II
Tutaj również uniknęliśmy niespodzianki – w finale zmierzyli się dwaj Koreańczycy, co można było zakładać już przed rozpoczęciem turnieju. Joo „Zest” Sung Wook, po raz kolejny okazał się bezkonkurencyjny i ograł swojego rodaka, Cho „Trap” Sung Ho. Warto podkreślić, że to już jego czwarty tytuł mistrzowski w przeciągu ostatnich dwóch lat. Za zwycięstwo w Katowicach zainkasował 68 tysięcy dolarów.
League of Legends
W finale zmierzyły się teamy z Ameryki Północnej oraz Azji – Team SoloMid z USA oraz Team WE z Chin. Pojedynek, mimo swojej rangi, był raczej jednostronny, a gracze TSM szybko, łatwo i przyjemnie rozprawili się z rywalami, zwyciężając w trzech z pięciu rund.
Tak oto zakończył się IEM 2015 Katowice. Zapewne i wśród Was są tacy, którzy odwiedzili Spodek. Jak Wam się podobało?
Fot.: J. Rzepa, T. Kukuczka