Za wprowadzenie do gry trybu śmierci ostatecznej zabierało się już nie jedno studio. Nie szukając daleko za przykład można podać chociażby polską produkcję – Wiedźmina 2 i jego najtrudniejszy oferowany poziom trudności, który pozwalał nam umrzeć tylko raz. Nigdy jednak takie rozwiązanie nie zyskało szczególnej popularności. Jak będzie w przypadku One Life, w którym śmierć nie tylko usuwa nasze zapisy, ale i blokuje możliwość dalszej rozgrywki na zawsze?Każda przyjęta na siebie kula, cios, ugryzienie zainfekowanego, a nawet głód, czy (jak piszą twórcy) zaniedbanie wszystkich innych naturalnych potrzeb może prowadzić do śmierci, a tym samym do końca gry. Na dobre. Przyczyną takiego właśnie pożegnania mogą być też, jak to w grze multiplayer bywa, inni gracze. Tylko od ich i naszych chęci zależy, czy pokojowo się miniecie, rozpoczniecie walkę czy zawrzecie sojusz. Wspólnie z osobami, z którymi zdecydujesz się sprzymierzyć można stworzyć gang i zająć się ogólnym uprzykrzaniem życia innym graczom czy okradaniem ich baz. Można też spróbować pokojowego życia, szukając surowców i zajmując się ulepszaniem własnej mobilnej nory. Każdy z graczy otrzymuje bowiem ciężarówkę, która przy odpowiednim wysiłku może stać się niezniszczalną fortecą lub maszyną śmierci.
Jeśli jednak zdarzy się tak, że gracz, którego spotkaliście na swojej drodze nie jest chętny do współpracy, będziecie mieli możliwość unieszkodliwienia go. Jeśli walka zakończy się Waszym sukcesem, pokonany – według pracowników odpowiedzialnego za grę rosyjskiego studia Kefir – będzie całkowicie zależał od woli zwycięzcy. Możemy więc zrobić co nam się żywnie podoba: puścić nieszczęśnika wolno, zabić, okraść, upokorzyć, a nawet zrobić z naszej ofiary niewolnika. Choć brzmi to trochę drastycznie, żadna wcześniejsza gra nie dawała zwycięzcy takiego poczucia władzy nad pokonanym – piszą twórcy.
Cały koncept zapowiada się niesamowicie ciekawie, ale jest również bardzo ryzykowny. Myślę, że studio Kefir wraz z pracownikami powinni przemyśleć całą sprawę ostateczności śmierci gracza. Może warto byłoby zamienić ją na nieco dłuższy cooldown. Widocznie nie tylko ja tak twierdzę, forum gry na Steam Greenlight, w którym gra obecnie znajduje się na pierwszym miejscu toplist, zostało dosłownie zalane słowami dezaprobaty pomysłu Rosjan oraz sugestiami złagodzenia poziomu trudności gry. To samo dzieje się na Facebooku czy innych stronach społecznościowych gry. One Life jest nawet złośliwie nazywane symulatorem systemu refundacji Steam. Nie widać jednak odzewu twórców na zarzuty. Ja, mimo wszystko, jeśli gra wyglądać i działać będzie tak, jak jest obiecywane, chętnie ją wypróbuję.
One Life ma pojawić się jedynie na PC, a w chwili wprowadzenia na rynek cena wyniesie 10 euro. Data premiery nie jest jeszcze znana.
Źródło, fot.: one life greenlight