Gra Victor Vran to dosyć typowy Hack and Slash z elementami RPG, stworzony przez bułgarskie Haemimont Games, bliżej znane graczom jako twórca ostatnich trzech części serii Tropico, Tzar czy Omerty. Ta informacja sprawiła, że podszedłem do niej z pewną dozą rezerwy, nie oczekując nic nadzwyczajnego. W końcu twórcy nie mieli na razie żadnego doświadczenia w tworzeniu tego typu gier. Szybko się okazało, że bardzo się myliłem. Ale od początku.
Wymagania gry:
MINIMALNE | REKOMENDOWANE | |
OS: | Windows Vista SP2, Windows 7, Windows 8 | Windows 7 (64 bit), Windows 8 (64 bit) |
CPU: | 2 GHz Dual Core | 2.5 GHz Quad Core |
RAM: | 4 GB | 8 GB |
GPU: | GeForce 8800, AMD Radeon HD 4000, Intel HD 4000 (min. 512 MB VRAM) | GeForce 560, AMD Radeon HD 5800 |
DirectX: | 9.0c | 11 |
NET: | – | Internet szerokopasmowy |
HDD: | 4 GB dostępnego miejsca | |
Karta dźwiękowa: | Kompatybilna z DirectX |
Narodziny bohatera
Dystrybucją gry na terenie Polski zajmuje się CDP.pl. Gra jest dostępna w przystępnej, niewygórowanej cenie. Dostępna jest także bezpośrednio przez platformę Steam. Na samym wstępie wita nas proste i czytelne menu w języku polskim. Niestety, albo może na szczęście, tłumaczenie jest kinowe – wszelkie dialogi audio są po angielsku, co jednak zupełnie nie przeszkadza. Po wybraniu preferowanego modelu sterowania (trzy do wyboru), zaczynamy rozgrywkę. Wszystkie filmowe przerywniki utrzymane są w stylistyce ręcznie rysowanych komiksów.
Z pierwszego dowiadujemy się o ciężkim losie miasta Zagoravia, które zostało potępione i opętane, przez co jest teraz nękane przez hordy demonów oraz różnej maści stwory. Nasz bohater, wyjątkowy łowca, obdarzony zdolnością władania mocami demonicznymi, otrzymuje dramatyczne wezwanie o pomoc i ratunek, wysłane przez swojego przyjaciela Adriana, który, jak inni łowcy, przybył do Zagoravii, aby wytępić panoszące się wszędzie potwory. Bez chwili zastanowienia Victor rusza do potępionego miasta, mając na celu jedynie misję ratunkową, nie zamierzając przyłączać się do trwającej bitwy. Szybko jednak zamieniając swoją decyzję, Victor przeistacza się w bohatera, który w pojedynkę ma zamiar uratować gród i jego mieszkańców przed rychłą zagładą oraz zgłębić prawdziwą przyczynę aktualnego stanu rzeczy. I tak, niedługo po przybyciu, dowiadujemy się o pakcie, jaki umierająca Królowa zawarła z demonami w celu ratowania swojego życia, niechybnie skazując miasto na pewną śmierć… Ale nie będę zdradzał więcej. Fabuła nie jest może skomplikowana i niestety niczym szczególnie nie zaskakuje, lecz stanowi dobre tło do wydarzeń, jakim będzie nam dane stawić czoła w trakcie rozgrywki. Nie ma tu możliwości dokonywania wyborów w czasie prowadzonych dialogów, nie mamy więc wpływu na rozwój historii. Jedyne, co gracz może zrobić, to kontrolować tempo z jakim posuwa fabułę do przodu, mając pełną kontrolę nad kolejnymi obszarami i misjami pobocznymi, które chce w danym momencie ukończyć, a lokacje, w których można wykonać zadania fabularne oznaczone są na mapie odpowiednim znacznikiem.
Krótki samouczek daje szansę zapoznać się z mechaniką starć, systemem uzbrojenia i poruszania się. Tu należy wspomnieć o nowości w gatunku, funkcji skoku. Postać wreszcie potrafi przeskoczyć żywopłot czy murek. W połączeniu ze swego rodzaju podwójnym skokiem, po odbiciu się od ściany, daje możliwość dostania się do sekretnych miejsc, które przez to też znacznie ciężej zlokalizować, bo trzeba myśleć w trzech wymiarach.
[su_youtube_advanced url=”https://www.youtube.com/watch?v=OC9ieoVqd1c” playlist=”s_Q1xrzpz9A” controls=”alt” autohide=”yes” theme=”light”]
Ile jest RPG w H’n’S?
W grze nie ma klasowości postaci, jaką znamy z klasycznych RPG, jest to rozwiązane inaczej, chyba ciekawiej. Naszego bohatera możemy uzbroić w dwa rodzaje broni, między którymi można się szybko przełączać w trakcie samej walki. Każda broń ma trzy ataki, w tym dwa specjalne z okresem odnowienia, liczone niezależnie, więc przy odrobinie refleksu da się skutecznie korzystać z czterech mocnych ataków. W połączeniu z eliksirami, dwiema wybranymi mocami, strojem oraz kartami przeznaczenia, które obdarzają nas dodatkowymi, pasywnymi umiejętnościami, nasza postać potrafi zmieniać klasy nawet w trakcie najbardziej zajadłej bitwy. Każdy element wyposażenia w inwentarzu posiada generowane losowo statystyki oraz pasywne umiejętności. Jeśli się trochę pokombinuje, walkę można zacząć jako tank sypiący krytycznymi ciosami, a gdy nagle okazuje się, że siły wroga są ponad nasze zdolności, można się zmienić w niemal nieśmiertelnego wampira, czerpiącego punkty życia z każdego trafienia. Pozwala to na ogromną elastyczność w dostosowaniu umiejętności postaci w zależności od aktualnej sytuacji na planszy, a rozgrywka tego nawet wymaga, gdyż twórcy zadbali o zróżnicowanie wyzwań. Gra naturalnie wymusza zmiany taktyki oraz uzbrojenia. Z początku postać ma zablokowane dodatkowe sloty, dzięki czemu początkujący gracze mają łatwy start. Szybko zdobywając kolejne punkty doświadczenia, również dzięki dodatkowym wyzwaniom na każdej mapie, postać osiąga coraz wyższy poziom doświadczenia, pozwalając na używanie bogatszego arsenału. Ten zbieramy jako typowe znajdźki, przemierzając kolejne mapy, pozbywając się niemilców i wypełniając zadania. Następnie na zamku królowej – czymś, co można określić jako minisubstytut miasta – niepotrzebne fanty możemy sprzedać, czasem kupić coś ciekawego. Istnieje tu też coś w rodzaju craftingu – łącząc trzy moce zgodnie z formułami, można otrzymać nowe, bardziej unikatowe, wzmocnić broń, albo… przefarbować strój. Poziom trudności można też zmieniać w locie, aktywując zaklęcia przed wkroczeniem na dany obszar: zapewniają one dodatkowe zdolności zarówno nam, jak i wrogom. Niektóre wyzwania wymagają użycia konkretnych zaklęć, może się jednak okazać, iż nasza postać jest na razie za słaba, aby dać sobie radę. To zmusza nas do powrotu do lokacji, w której odpowiednio rozbudujemy nasze zdolności, jeśli chcemy zaliczyć dodatkową gwiazdkę wyzwania.
Coś dla duszy
Wraz z rozwojem postaci, naszymi postępami oraz kolejnymi przerywnikami, fabuła zaczyna nabierać głębi. Z początku banalna i pomijalna, niczym historia kolejnej części Terminatora, zaczęła sprawiać, że stałem się ciekawy, jaka była prawdziwa przeszłość miasta Zagoravia. Jednocześnie w trakcie rozgrywki towarzyszy nam tajemniczy, wewnętrzny głos, komentujący z pretensjonalnym humorem nasze poczynania, nie raz dostarczając cennej informacji lub wskazówki. Padają też bardzo oczywiste nawiązania, na przykład do klasyki kina, jak choćby słynny cytat ze Star Wars: „I am your father…”. Przyznam, że dialogi wywołały uśmiech na mojej twarzy, niestety szybko się przekonałem, że komentarze są oskryptowane i zależne od lokalizacji. To powoduje, że wracając do danej lokalizacji usłyszymy te same suchary – minus dla deweloperów.
Coś dla ciała
Jeśli już omawiamy dialogi, to te są co najmniej poprawne. Nie powodują, że targają nami emocje, ani te pozytywne, ani negatywne. Ogólnie dźwięki, jakie dochodzą do naszych uszu, są dobrej jakości, miłe i pasujące do sytuacji. Nie ma się do czego za bardzo przyczepić. Głosy aktorów są dobrze dobrane do odtwarzanych postaci, tylko głos naszego Victora wydaje się zbyt przerysowany i sztampowy; to takie połączenie Wolverinea i Batmana. Muszę jednak przyznać, że gdy go pierwszy raz usłyszałem, od razu pomyślałem: „no tak, oczywiście!”, ale z drugiej strony chyba czułbym się zawiedziony, gdyby był inny. Muzyka – jest. Nie przeszkadza, w sumie nie zwraca na siebie uwagi, czyli spełnia swoje zadanie i jest dobrze dobrana do aktualnej sytuacji na ekranie.
Oprawa wizualna stoi na trochę wyższym poziomie niż dźwiękowa. Lokacje są różnorodne, odpowiednio kolorowe i wystarczająco zaśmiecone obiektami, które czasem można zniszczyć. W trakcie walki stwarza to wrażenie dynamicznego środowiska, dając swego rodzaju satysfakcję, gdy np. wchodzimy na plac targowy, który po krótkiej bitwie wygląda jak po przejściu tornada. Tekstury są wystarczająco szczegółowe, nie zwróciłem uwagi, żeby gdziekolwiek były rozmyte. Silnik bardzo dobrze wykrywa kolizje i działa płynnie. Obiekty takie jak ściany czy budynki, które mogłyby zasłonić akcję, znikają. Nie zauważyłem, żeby ten mechanizm kiedykolwiek źle zadziałał. Plus dla programistów. Z racji niedużych wymagań rekomendowanych, praktycznie każdy powinien móc sobie pozwolić na grę w wysokich detalach w 1080p, osiągając stabilne 60 fps. Niestety, z niewyjaśnionych przyczyn, na sprzęcie, na którym grałem (i5 4670K, 8 GB ramu oraz GTX670), po włączeniu ustawień ultra, gra blokowała się na 30 fps. Może zostanie to poprawione z kolejnym updatem. Nie widząc różnicy, wolałem grać na wysokich ustawieniach, ale w 60 fps. Jedyne do czego można się przyczepić to mało szczegółowe i niezróżnicowane animacje postaci.
[su_youtube_advanced url=”https://www.youtube.com/watch?v=s_Q1xrzpz9A” playlist=”OC9ieoVqd1c” controls=”alt” autohide=”yes” theme=”light”]
Pograjmy razem
Dostępny jest tryb multiplayer, w którym można dołączyć do świata innego gracza lub udostępnić swój własny i w co-opie kontynuować fabułę. Niestety aktualnie ten tryb jest praktycznie martwy. W czasie pisania tego tekstu na serwerach było mniej niż siedemdziesiąt osób. Może to się zmienić po promocji na Steamie.
Podsumowanie
Victor Vran jest grą co najmniej poprawną, bez błędów technicznych, tak ostatnio popularnych w dużych i drogich tytułach, co się bardzo chwali, bo nie psuje rozgrywki i nie zniechęca w ten sposób do spędzania czasu, pokonując kolejne fale wrogów i zdobywając nowe osiągnięcia. Jest na tyle przyjemna i łatwa w opanowaniu, że miło się do niej wraca, żeby pograć godzinę czy dwie. Fabuła wprawdzie nie wciąga jak bagno, ale uprzyjemnia czas, jaki poświęcimy grze. Grafika cieszy oko, muzyka dobrze się komponuje, a dialogi często powodują szczery uśmiech. Nie jest to jednak gra, którą będę rozpamiętywał przez kolejne lata, i raczej do niej nie wrócę, by przejść ją jeszcze raz i zdobyć wszystkie osiągnięcia. Niemniej jednak warta jest uwagi graczy, szukających czegoś, przy czym można się zrelaksować po szkole czy pracy, zapewniając sporo godzin dobrej zabawy.
Galeria
[su_carousel source=”media: 8155,8154,8153,8152,8151,8150,8149,8148,8147,8146,8145,8144,8143,8142,8141,8140,8139,8138,8137,8136,8135,8134,8133,8132,8131,8130,8129,8128,8127,8126,8125″ limit=”100″ link=”image” width=”800″ height=”440″ items=”2″ scroll=”2″ title=”no”]
(kliknij, aby powiększyć)
Fot. Facebook
Grę na potrzeby recenzji dostarczył CD Projekt. Dziękujemy!