Przyszła pora na mysz od MSI, a konkretnie model GM51 Lightweight Wireless. Jest to najbardziej „wypasiona” mysz ze stajni MSI. Jak sprawdziła się podczas testów?
Specyfikacja:
Sensor optyczny PMW3395
Czułość na 5 poziomach do 26000 DPI
Waga: 85 gramów
Wymiary: 122 x 65 x 45 mm
Materiał: matowe tworzywo sztuczne
Przełączniki główne: Omron o wytrzymałości 60 milionów kliknięć
Liczba przycisków: 4 + rolka
Interfejs: USB z pozłacanymi stykami za pośrednictwem 200-centymetrowego przewodu w materiałowym oplocie
Bluetooth
Radiowy 2,4 GHz za pośrednictwem odbiornika USB-A, którego można schować bezpośrednio w myszce (miejscu na przewód)
Odświeżanie USB: do 1000 Hz
Podświetlenie: boki + grzbiet
Dedykowane oprogramowanie
Gwarancja: 2 lata
MSI CLUTCH GM51 Lightweight Wireless to prawdziwy król gryzoni, co oczywiście przekłada się na cenę – a jakże! MSI zażyczyło sobie aż 530 złotych. Samo to pokazuje, że to sprzęt dla najbardziej wymagających gamerów. Mysz waży zaledwie 75 gramów, co zapewnia nie tylko lekkość, ale także doskonały chwyt dzięki swojej solidnej obudowie, wysokiej jakości ślizgaczom i gumowym „boczkom”. To idealne połączenie do gier wymagających od nas szybkiej reakcji.
Od góry znajdziemy typowo rolkę, dwa główne przyciski, a od wewnętrznej strony dodatkowe dwa o bardzo przyjemnym kliku. Na przodzie znalazł się port USB do podłączenia kabla. Ta najmniej przyjemna część to spód myszki – jest na niej umieszczony przycisk do zmiany DPI. Być może producentem kierowało to, żęby podczas dynamicznej rozgrywki przez przypadek sobie tego DPI nie zmienić, bo wątpię, żeby takie umiejscowienie było wynikiem rzutu monetą. Tak czy siak, wielu graczy ten fakt może odstraszyć, chociaż… jak często zmieniacie DPI?
Na spodzie jest też umieszczony przełącznik włączający Bluetooth, umożliwiający komunikacjęz odbiornikiem – 2.4G oraz wyłączenie myszy. Jest tu także „wycięcie”, dzięki któremu możemy ją umieścić w stacji dokującej załączonej do zestawu. No i standardowo, śłizgacze, które sprawują się świetnie na materiałowej podkładce (osobiście posiadam firmy MSI).
Co do samej stacji – nie mam zastrzeżeń. Według mnie, mysz mogłaby być lepiej (wygodniej) do niej wpinana. Zawsze obawiam się, że spadnie z biurka, bo ta konstrukcja nie wygląda zbyt stabilnie 😉
GM51 sprawdza się świetnie zarówno w grach, jak i podczas codziennego korzystania. Jest krótsza od typowych myszek gamingowych, w dodatku bardzo lekka i w efekcie poręczna. Codzienna praca z tą myszką jest bardzo przyjemna. Kliki, scroll, chwyt – wszystko jest tak jak być powinno. Ręka nie męczy się od kilkugodzinnego klikania, a to ważne, np. przy pracy zdalnej. Dodatkowym atutem jest fakt, iż myszka jest wspierana przez MSI Center, czyli autorskie oprogramowanie producenta, gdzie możemy dostosować sprzęt do własnych potrzeb. Pozwala ono m.in. tworzyć makra, zmienić funkcje przycisków, zmienić czułość rolki itd.
Producent chwali się czasem pracy na baterii w okolicach 150h. W praktyce nie jest tak kolorowo, ale i tak jest bardzo dobrze. Stacja dokująca w trybie przyspieszonego ładowania, nabija gryzonia energią w ciągu 90 minut. Nie zapominajmy, że możemy też użyć kabla, ale nie jest to zbyt wygodne rozwiązanie i nie po to kupujemy mysz bezprzewodową 😉
Podsumowując, czy warto dać 529 zł za tę myszkę? Jeśli dużo gramy i dodatkowo pracujemy przy komputerze, to jak najbardziej. Dzięki swojej budowie sprawdzi się świetnie w obu przypadkach. Co do ceny – to już zależy od Was, jaki macie budżet i ile chcecie przeznaczyć. Osobiście nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do tego gryzonia. Polecam jedynie sprawdzić w sklepie, czy dobrze Wam „leży”.