Pojęcie odgrzewanego kotleta w branży gier

Oczywiście już na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie chodzi tu o kotleta w znaczeniu potrawy, a o kotleta jako pojęcie odgrzewania pewnej marki, korzystając z niej ciągle, niczym studenciaki, które otrzymują pełno słoików kotletów od rodziców na cały tydzień i żywią się tylko nimi. Nie ważne, że są nieświeże, liczy się to, że mogą się tym żywić, bo nie chce im się wymyślać czegoś nowego. Na czym polega to zjawisko w branży gier, skąd się bierze i jak z nim walczyć – na te pytania odpowiedzi znajdą się w tym tekście. Wsiadamy do lokomotywy i wybieramy się na przejażdżkę!

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha: 

Skąd się biorą kotlety?

Z kury znoszącej złote jajka, można powiedzieć. Aby coś odgrzać, musi coś najpierw powstać i okazać się sukcesem. Assassin’s Creed czy Call of Duty to jedne z najbardziej rozpoznawalnych serii, które często znają nawet osoby nie interesujące się grami komputerowymi.

Assassin’s Creed

Najgłośniejsza marka Ubisoftu wcale nie zaczęła wybitnie, pierwsza odsłona chociaż dobrze przyjęta, to jeszcze nie okazała się wielkim hitem. Francuski gigant nie chciał jednak rezygnować z marki i kontynuacja, czyli Assassin’s Creed II (dla wielu wciąż najlepsza odsłona serii) rozpoczęła prawdziwy bum na skrytobójców, a przygody Ezio, czyli głównego bohatera sequela, pojawiły się jeszcze w dwóch rozszerzeniach jego historii, jakimi były Brotherhood i Revelations.

Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.

Graczom, którym seria ta kojarzyła się z renesansową Europą, z pewnością nie spodobała się wieść, że kolejna odsłona serii przeniesie graczy na tereny Ameryki Północnej, by kierując Connorem, walczyć o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Już wtedy pojawiały się głosy, że seria idzie w złym kierunku, bo jaki był sens, by zakon Templariuszy znalazł się na tamtych terytoriach? Oliwy do ognia dolała jednak kolejna odsłona serii, czyli Black Flag, notabene w mojej opinii jedna z najlepszych gier ostatnich lat, która jednak dla wielu fanów serii była bardzo bolesnym ciosem w serce. No bo jak to, nagle się okazuje, że szlachetni Assassyni byli piratami? Często pojawiały się słowa w stylu „świetna gra, kiepski Assassyn”. Ubi dostało się, że żeruje na marce, nie mając już na nią pomysłów, więc z kolejną odsłoną, już na przyszłą generację, wróciło do Europy.

Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,

I rzeczywiście, wrócili. Problemem był jednak styl, w jakim to zrobili. Unity to najgorzej oceniana odsłona z „dużych” Assassynów. Dostało się przede wszystkim za całą stronę techniczną, przez którą gra była niemal niegrywalna. Zdaniem wielu studio Ubisoft powinno przełożyć premierę Unity na kolejny rok, by dopracować grę, ale tego nie zrobiło, aby utrzymać swój coroczny plan wydawania Assassynów. Po drodze było też Rogue. Gra powstała na poprzednią generację konsol w celu zwiększenia dochodów zaspokojenia potrzeb fanów, którzy nie przenosili się na nową generację, a chcieli otrzymać nowego Assassyna. Jako iż jednak Rogue nie miał zbyt dobrej sprzedaży (chociaż był lepszą grą niż Unity), to Ubi zaniechało tworzenia odsłon na poprzednią generację i skupiło się na nowej.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się wytężał,
To nie udźwigną, taki to ciężar.

Wydawało się, że będzie to krok, aby w końcu odświeżyć już zdecydowanie przestarzałą formułę, ale nic z tego. Syndicate oberwało się przede wszystkim za to, że nic się nie zmieniło. Niby lokacje nowe, niby zmiany jakieś tam są, niby wiktoriański Londyn jest piękny, ale wszyscy byli już zmęczeni formułą. Tutaj szefostwo poszło po rozum do głowy i zapowiedziało roczną przerwę od serii, która ma przejść znaczne zmiany i w tym roku uderzyć ze zdwojoną siłą (zapowiedź prawdopodobnie na E3). Przerwa była jednak tylko w świecie growym, ponieważ do kin wszedł film, który choć zapowiadał się całkiem dobrze (w roli głównej Michael Fassbender), to wyszedł jak każda z ostatnich odsłon serii, czyli nijako.

W efekcie między 2007, a 2016 rokiem powstało 9 dużych odsłon serii, a także 12 małych odsłon oraz rozszerzeń fabularnych. Chyba troszkę za dużo, prawda?

1 2 3 4

Podziel się ze znajomymi: