Jak wiecie, Nvidia nie poczuwa się do winy w związku z aferą wokół GTX 970. Zawirowań związanych z ze specyfikacją karty jest naprawdę sporo, okazuje się jednak, że niektórzy konsumenci postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
19 lutego do amerykańskiego sądu wpłynął pozew przeciwko Nvidia oraz partnerowi firmy – Gigabyte. Osobą odpowiedzialną za to działanie jest Andrew Ostrowski, który zakupił dwa modele tego akceleratora.
Amerykanin określa się jako osoba reprezentująca wszystkich, „oszukanych” posiadaczy 970-tek, a podstawowe zarzuty brzmią następująco:
- Nieuczciwe praktyki biznesowe,
- Zwodnicze praktyki biznesowe,
- Nielegalne praktyki biznesowe,
- Reklama wprowadzająca w błąd.
Jest to międzynarodowa skarga złożona w imieniu wszystkich konsumentów, którzy zakupili kartę graficzną Nvidia GeForce GTX 970. Według Andrewa, producent wprowadził nabywców w błąd, ponieważ miała pracować z pełnymi 4 GB pamięci VRAM (mniej więcej 3,5 GB pracuję z pełną prędkością, pozostałe 0,5 jest znacznie mniej wydajnie), 64 jednostkami ROP (w rzeczywistości 56) oraz pamięcią cache L2 2048 KB (wartość prawdziwa 1792 KB).
Co do samego wciągnięcia w tę całą sprawę firmy Gigabyte, można powiedzieć, że jest ono trochę przypadkowe, gdyż Ostrowski zakupił po prostu karty tego właśnie producenta. Taka sytuacja może spowodować, że wraz z rozwojem sprawy i powołaniem kolejnych świadków, pozostali partnerzy giganta z Santa Clara mogą, i prawdopodobnie będą, wciągnięci w tę sprawę.
Teraz najważniejsze pytanie, jakie się nasuwa to czy Nvidia w ogóle ustosunkuje się do pozwu, ponieważ do tej pory korporacja nie wydała żadnego, oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Jeśli jednak sąd przychyli się do roszczeń Andrewa Ostrowskiego to możemy spodziewać się wielomilionowej kary dla „zielonych” i zapewne masowych zwrotów kart.
Źródło, fot.: WCCF Tech