Brainwavz to firma doświadczona w robieniu słuchawek. Niejednokrotnie – wyjątkowo dobrych w swojej cenie. Czasem – kiepskich i nieopłacalnych.
Z dużym zaciekawieniem przystępowałem do odsłuchów i testowania Brainwavz S1, które przyszło mi recenzować. Kontakt z Brainwavz nauczył mnie, że ich słuchawki są trochę nieprzewidywalne – o bardzo różnorodnej budowie, odmiennej charakterystyce dźwiękowej, zupełnie innej wrażliwości na źródło.
Seria „S” jest stosunkowo nowym pomysłem firmy i należy do średniego i średnio-niskiego segmentu rynku. Cechą wspólną modeli do niej należących jest płaski, szeroki kabel oraz zamysł budowy „over-the-ear” – użytkownikowi jest zalecane poprowadzenie kabla za uchem.
Seria jest reklamowana jako basowa, o „szerokim paśmie przenoszenia”, przenosząca wyraźne wokale, zapewniająca dźwięk miły i uniwersalny.
Cóż – brzmi trochę zbyt słodko jak na słuchawki za 200 zł.
Sprawdźmy więc, jak wobec tych wszystkich zapewnień Brainwavz S1 radzą sobie w rzeczywistości!
Testy przeprowadzone zostały na różnorodnych utworach muzyki poważnej, rocka, metalu i jazzu w jakości bezstratnej 44.1/16 lub MP3 320kbps. Wykorzystane źródła (poglądowa segregacja według wykorzystania od najczęściej wykorzystywanego):
–Sony F805 jako reprezentant dobrej klasy odtwarzaczy muzycznych;
–HiFimeDAC9018D jako reprezentant dobrej klasy DACów;
–Creative Sound Blaster Extreme Audio PCI-e jako reprezentant typowej karty muzycznej/niskiej klasy DACów;
-zintegrowana karta dźwiękowa Realtek ALC892 jako reprezentant zintegrowanych kart dźwiękowych;
–Yamaha AS-300 jako reprezentant zintegrowanych wzmacniaczy muzycznych Hi-Fi.
ZAWARTOŚĆ OPAKOWANIA, WYKONANIE
Słuchawki otrzymujemy w kartonowym opakowaniu z otwieranym „okienkiem”, umożliwiającym zobaczenie modelu w rzeczywistości.
Nie ma co ukrywać, że Brainwavz zadbał o mnogość dodatków. Oprócz słuchawek otrzymujemy dobrze wykonane, utwardzone kwadratowe etui (mogłoby być ciut większe, ale dobrze spełnia swoją funkcję), przejściówkę samolotową oraz bardzo bogaty komplet tipsów. Znajdziemy wśród nich pianki Comply T-400, końcówki bi- i tri-flange oraz dwa rodzaje klasycznych, silikonowych tipsów w trzech rozmiarach.
Korpusy słuchawek są w pełni metalowe. Mają formę lekko rozszerzających się w stronę szyjki walców. Wykorzystano dwa odcienie – większość to matowy szary o lekko „ziarnistej” strukturze, najszersza część to klasyczny kolor „metalowy”. Biały lakier z nazwą producenta niestety ma tendencję do lekkiego ścierania się.
Płaski kabel zakończono wtykiem kątowym 45⁰. Cieszą wzmocnienia: wspomnianego wtyku, ale też splittera oraz elementów kabla graniczących z korpusem. Gruba warstwa sztucznego materiału sprawia, że elementy te wyglądają na odporne… Zresztą chyba nigdy nie widziałem jeszcze tak pancernego splitterka!
Muszę przyznać, że wykonanie Brainwavz S1 zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie. Kiedy się na nie spojrzy, można mieć wrażenie, iż są to słuchawki dużo wyższej klasy. (Znajomy skwitował je krótko: „Hm: wyglądają profesjonalnie.”) Jednak to solidność wykonania kabla i wtyku zasługuje na największą pochwałę. Ten element najbardziej kuleje w słuchawkach z tego (a czasem również wyższego) segmentu cenowego.