Blizzard to taka marka, która zawsze się sprzeda. Każda z gier tej firmy to duży sukces i nie inaczej jest w przypadku Overwatcha. I chociaż takie Diablo 3 z początku miało pewne problemy i zbierało mieszane oceny, to teraz króluje w gatunku gier hack’n’slash. World of Warcraft to król MMO, StarCraft – RTS, Hearthstone – karcianek, a Heroes of the Storm co raz poważniej uderza w świat gier MOBA. Czy najnowsze IP amerykańskiego giganta (co ciekawe, pierwsze od 17 lat!) ma szansę sięgnąć po tytuł króla gier FPS? Zapraszam do zapoznania się z naszą recenzją!
Słowem wstępu
Jedno Blizzardowi już się udało – stworzenie unikatowego FPS-a. Często w tym gatunku powtarzane były te same schematy, tylko w innej oprawie (Counter Strike, Battlefield, Call of Duty, Rainbow Six itd.). Czasami pojawiały się nowinki jak np. DOOM, ale czegoś, co zdjęłoby ze szczytu Counter Strike’a, nie było widać. Overwatch to zupełne odświeżenie formuły. I choć z początku gra łudząco przypomina Team Fortress, to z czasem zauważamy co raz więcej różnic. Gra nastawiona jest na e-sportową rywalizację, bohaterów jest znacznie więcej, a w starciach biorą udział dwie drużyny składające się z sześciu graczy.
Fabuła?
Brakuje mi tu jednak jakiejś fabuły. O bohaterach dowiadywałem się z filmów animowanych, które możemy znaleźć na YouTube, na kanale Overwatch. Wprawdzie Blizzard znowu zachwycił umiejętnością montażu filmów animowanych (zwiastuny World of Warcraft, Diablo czy StarCrafta to mistrzostwo świata), ale bez wahania zamieniłbym je na porządną kampanię dla jednego gracza. Nie wiem, jak miałaby ona wyglądać, ale przez jej brak w sumie nie wiem nawet, czemu ci bohaterowie ze sobą walczą. No ale przybliżę Wam mniej więcej to, jak wygląda historia w Overwatch.
Świat stał w obliczu globalnej wojny, w której roboty zwane omnikami stanęły do wojny przeciwko ludzkości. ONZ powołała organizację zwaną Overwatch, która pokonała zagrożenie. Po uporaniu się z omnikami Overwatch zaczęło walczyć z przestępczością na całym świecie, jednak korupcja oraz błędy niektórych członków instytucji poskutkowały spadkiem poparcia i rozwiązaniem grupy. Po pewnym czasie świat znowu stanął w obliczu wielkiego zagrożenia, a Winston potajemnie zorganizował w Gibraltarze spotkanie wszystkich członków grupy i ponowne powołanie bohaterów.